wtorek, 15 maja 2018

15. Apokalipsa ... i stala sie apokalipsa.

Planica, 22 Marca 2018.

- A może by tak zadzwonić na policję? - zaproponował Wank.
Stałam w oknie wynajętego przez moich rodziców domku i wpatrywałam się w słoweński krajobraz. Słońce kilka minut temu schowało się za szczyty gór, a mrok powoli rozprzestrzeniał się wokół. A ich nadal nie było ...
- A co jeśli ktoś ich porwał? Nie dawali znaku życia od rana! - dodał. Westchnęłam ciężko, po czym odwróciłam się przodem do towarzystwa. Psiapsi z przytuloną do niego Niką siedzieli na kanapie, Lena wpatrywała się w ogień w kominku, a mama krzątała się nerwowo po małej kuchni. Kogo brakowało? Trzech muszkieterów!
- Daj spokój, kto by chciał ich porywać. - prychnęłam okręcając się szczelniej kardiganem.
- Psychofanki?
- Wybacz Andreas, ale wątpię aby mój mąż miał jakąkolwiek fankę. - mruknęła mama stawiając na stoliku dzbanek z herbatą. - A nawet jeśli, to wypuściłaby go z rozpaczy po kilku minutach. - uśmiechnęłam się rozbawiona pod nosem, ale biedny Wank nie zrozumiał aluzji.
- Rozpaczy? - podrapał się po głowie.
- Bo dłużej by z nim nie wytrzymała. - dodała siadając obok mnie. Zaśmiałam się kładąc głowę na jej kolanach. Momentalnie pogładziła moje włosy ... mmm jak ja to uwielbiałam! - Co nie zmienia faktu, że dostanie za swoje jak tylko wróci!
- Andi również. - dodała Lena okręcając w dłoni milczący telefon. Ja jedynie westchnęłam przymykając powieki. Ta sytuacja również zaczęła mnie denerwować, ale nie chciałam wpadać w paranoje! Przecież byli dorośli. Co niby mogłoby się im stać?
Co właściwie się działo? Otóż po nieudanych dla Andiego i Daniela kwalifikacjach, nasz wspaniałomyślny ojciec, porwał ich spod skoczni i tyle ich widziałyśmy! Zero jakiegokolwiek kontaktu od tamtej pory.
Wank już otwierał usta, aby coś powiedzieć, lecz przerwał mu w tym szmer zza drzwiami. Wszyscy jak na komendę tam spojrzeliśmy. Jako jedyna zerwałam się z kanapy i otworzyłam drzwi na oścież. Mroźne powietrze owiało moje ciało, ale z szoku nawet nie zadrżałam. Jedynie z niedowierzaniem wpatrywałam się w widok przede mną.
- Skarbie, tylko się nie denerwuj. - wybełkotał Wellinger.
- Ej ... to akurat jest mój skarb! - oburzył się Daniel.
- Oh, racja. - pacnął się w czoło. - Światło, które padło na jej twarz, mnie oślepiło ... od szyi w dół są identyczne ... - zauważył, a ja uniosłam brew ku górze. Nie wiedziałam czy mam się zaśmiać w głos, czy też zawyć z rozpaczy.
- Skąd wiesz? - zainteresował się Norweg.
- Pojedziemy na wakacje, to się przekonasz. - puścił mu oczko.
- Czy ja panom przeszkadzam? - odchrząknęłam zakładając ręce na piersi i próbując przybrać  surową minę.
- Nie, skądże kochanie. - wyszczerzył się do mnie Tande. - Właśnie miałem mówić, że cudownie wyglądasz z tą irytacją w oczach skierowaną w moją osobę. Ale zanim zaczniesz na mnie krzyczeć, wiedz że byłem grzeczny i cały czas o tobie myślałem!
- Oh, na prawdę? - posłałam mu uśmiech pełen ironii. - Szkoda że nie odezwałeś się ani słowem, aby mi to udowodnić. - już otwierał usta, aby odpowiedzieć lecz uciszyłam go gestem dłoni. Za mną stanęła Lena wciągając gwałtownie powietrze. Andi momentalnie spuścił głowę niczym potulny szczeniak. - Wytłumaczysz się później. Chce wiedzieć tylko jedno ... dlaczego opiliście mi ojca!?
Oh ... bo ja nie dodałam najważniejszego! Otóż widokiem, który zastałam przed drzwiami, było trzech podpitych mężczyzn. Dwóch młodszych podtrzymywało starszego, który prywatnie był moim ojcem ... i który w tym momencie ledwo co trzymał się na nogach!
- Tak właściwie to ... - zaczął Wellinger drapiąc się po głowie, robiąc jeszcze większy bałagan w swojej fryzurze.
- On opił nas? - czknął Tande.
- Mój Boże ... - odwróciłam się w stronę mamy, która uraczyła swoją obecnością nasze towarzystwo. Dosłownie załamała ręce na widok swojego małżonka. - Alexander, jak ty wyglądasz ...
- Opss ... wybaczcie chłopcy. - wybełkotał tata próbując ustać na nogach. Bez skutku. Asekurując się nawzajem, cała trójka padła na kanapę z ciężkim westchnieniem. - Teraz czeka nas rozprawa. Wspominałem już, że moja żona jest prawnikiem?
- Jak mogliście pójść beze mnie? - usłyszałam oburzone syknięcie Wanka. Jedynie zmierzyłam go wściekłym spojrzeniem, a Nika pociągnęła za sobą na piętro, posyłając mi rozbawione spojrzenie. Cała pijacka trójka mu pomachała ...
- Mamy prawo do obrońcy z urzędu? - spytał niewinnie Tande.
- Nie. - czknął Wellinger. - Lena już parę razy ćwiczyła na mnie rozprawę. Zawsze jest obrońcą, prokuratorem i sędziną w jednym ...
- Wyrok?
- A jak myślisz? - prychnął. - Abstynencja!
- Cała matka. - dodał ojciec. We trzy spojrzałyśmy po sobie zirytowane. Nie było sensu robić im awantury, bo i tak ledwo co do nich docierało. Chociaż wymierzenie odpowiedniej kary było jak najbardziej kuszące.
- Chwała Bogu, że Lina nie studiuje Prawa.
- Zawsze mogę zostać zakonnicą. - wzruszyłam ramionami, na co wytrzeszczył przerażony swoje oczy. - A skoro jesteśmy przy tym temacie ... spowiadać się i to już! Gdzie byliście prawie przez cały dzień?
- Na wycieczce? - odpowiedział niewinnie Andi.
- Wizyta w barze nazywa się wycieczką? - odpowiedziała do tej pory milcząca Lena.
- Oj, to było po wycieczce. - ojciec machnął ręką. - Chcieliśmy się po prostu lepiej poznać. No co się tak na mnie patrzycie? Po tylu latach stawiania czoła babskim humorom i częstą synchronizacją miesiączek chyba mogę nacieszyć się moimi nowymi synami, prawda? - objął ich ramionami. Zaraz, co ... że jakimi synami? - Co oczywiście nie zmienia faktu, że kocham was wszystkie nad życie. I jestem niezmiernie szczęśliwy że moje córki wybrały mi na zięciów takich wspaniałych chłopaków.
- Tato, czy to nie Ty przypadkiem wspominałeś kilka lat temu, że każdego potencjalnego kandydata będziesz przepędzać ze strzelbą? - o to, to! Dobrze Lena mówi.
- Nie mam pozwolenia na broń. - uśmiechnął się szeroko.
- Mimo wszystko Alexandrze, uważam że najlepszym wyrokiem dla was będzie wspólne spanie na kanapie, skoro tak wspaniale się próbujecie poznać. - zaczęła mama poważnym tonem, chociaż zauważyłam jak kąciki ust zaczynają jej drgać. - Może następnym razem pomyślicie że nawet głupi SMS jest wystarczający, abyśmy przestały się martwić. Dziewczyny? Idziemy spać. A panom życzę dobrej nocy.

Wspominałam już że moja mama jest najlepszym prawnikiem na świecie?

*

Planica, 24 Marca 2018.

Przetarłam zaspane oczy i ociężale podniosłam się z łóżka. Dzisiaj nadszedł dzień ostatniego konkursu drużynowego w tym sezonie. To niesamowite jak czas szybko mijał. Miałam wrażenie, że nie dalej jak tydzień temu, Andi i Lena nie mogli oderwać się od siebie przed jego pierwszym skocznym weekendem. I jeszcze te Igrzyska ... kiedy to minęło?
Przeczesałam dłonią skołtunione włosy, po czym chwyciłam kopertę, której nie miałam jeszcze czasu, ani szansy otworzyć. Z jednej strony czułam podekscytowanie na jej widok, a z drugiej ... zdenerwowanie. Tyle rzeczy zmieniło się w moim życiu w ciągu ostatnich kilku tygodni. Moje priorytety, plany ... nie sądziłam że to może się aż tak skomplikować.
- Aaaaa!!! - podskoczyłam przestraszona słysząc z korytarza pisk mojej siostry. Sekundę później był trzask drzwi, a te prowadzące do mojego pokoju, otworzyły się z hukiem na oścież. Do środka dosłownie wpadła zszokowana Lena opierając się plecami o ścianę. Zdezorientowana wpatrywałam się w jej próby uspokojenia oddechu.
- Ktoś kogoś zabił? - spytałam niewinnie.
- Gorzej. - wysapała łapiąc się za serce. Odłożyłam kopertę na komodę, po czym założyłam ręce na piersi. Znając życie, i to towarzystwo, to musiałaby kolejna głupota. Ja kiedyś z nimi zwariuje ... o ile już nie zwariowałam. - Zastałam Wanka i Nikę ... no wiesz ... on ... ona ... o mój Boże. - jęknęła chowając twarz w dłonie.
- Powiedz że żartujesz . - zaniosłam się śmiechem łapiąc za brzuch.
- Chciałabym! - mruknęła obserwując z oburzeniem moje trzęsące się ciało. - To wszystko przez Andiego! Wanki nie odbierał od niego telefonów i ...
- Teraz wiemy czemu. - wtrąciłam ocierając łzy spływające po moich policzkach. - Przez was on na zawsze pozostanie dziewicą!
- Raczej prawiczkiem. - poprawiła mnie wywracając swoimi oczami. - Myślisz? Nie wyglądało to na ... - zerknęła w stronę drzwi, lecz po chwili dotarł do niej sens własnych słów. - Ugh, Lina! - rzuciła we mnie poduszką, którą zgrabnie pochwyciłam nadal śmiejąc się jak wariatka. - Będę miała uraz to końca życia! I jak ja im spojrzę w oczy?
- Oj tam. - machnęłam ręką. - Z Psiapsi raczej problemu nie będzie, w końcu sam wam wparował w Soczi ... gorzej z Niką. Pewnie będzie zawstydzona. - Lena westchnęła ciężko zażenowana własnym występkiem. - Ale tak swoją drogą, czy wy wszyscy nie wiecie do czego służą klucze w drzwiach? I że zanim się do kogoś wejdzie, to się puka?
- Lina! Bo jak ja Ci przypomnę ...
- Ok! - uniosłam ręce w geście poddania. - Idę pod prysznic. Zostało nam mało czasu do wyjścia na skocznie. - zauważyłam znikając w łazience. Co za małpi gaj!

*

Cóż za zaskoczenie ... Norwegia wygrała. W tym sezonie nie mieli sobie równych. Z uśmiechem stałam oparta o barierę i przyglądałam się jak wskakują na najwyższy stopień podium. Dobra, przyznam się. Tak na prawdę patrzyłam na Tande i ten jego zniewalający uśmiech. Przyciągał mnie do siebie jak magnes. Wystarczyło że ziewnął, a ja czułam szalejące motyle w moim brzuchu! Gdzie zniknęła Lina Lahm, która skomentowałaby to prychnięciem i słowem "żenujące"? Chyba zgubiłam ją po drodze ... prawdopodobnie w Korei ...
Słysząc dźwięk przychodzącej wiadomości, wyciągnęłam telefon z kieszeni. Zmarszczyłam zdziwiona czoło czytając słowa wysłane przez Psiapsi. Miałam natychmiast znaleźć się w domku niemieckiej kadry, gdzie przed chwilą zabrał Nikę. Westchnęłam ciężko, ostatni raz spoglądając na świętujących Wikingów, po czym posłusznie udałam się we wskazaną drogę.
W środku zastałam wszystkich oprócz Schustera. Wszystkich, to znaczy Katrin siedzącą na kolanach Markusa, Lenę rozmawiającą z Andim i Karlem, Stephana i Freitaga zawzięcie coś czytających na telefonie tego drugiego, oraz Nikę opartą o ścianę i wpatrującą się w uważnie w Wanka, który krążył po domku jakby miał zaraz znieść jajo.
- Ominęło mnie coś? - spytałam podchodząc do blondynki.
- Hmm ... nie uważasz że Andreas dziwnie się zachowuje? - wskazała na niego głową. Zmierzyłam go uważnym spojrzeniem.
- Cóż ... według mnie to jest to jego najbardziej normalne zachowanie od jakiegoś czasu. - wzruszyłam ramionami. Nika otworzyła usta, aby odpowiedzieć, ale przerwał jej w tym sam Werner Schuster wchodzący do środka. Omiótł nasze towarzystwo zaskoczonym spojrzeniem.
- Co to za kółko wzajemnej adoracji? - spytał odkładając jakieś papiery na krzesło. - Zapomniałem o czymś? Mam urodziny i macie dla mnie prezent? - trybiki w mojej głowie zaczęły działać w przyspieszonym tempie ... a nie, nie! To we wrześniu latałam za Wankiem szukając prezentu dla trenera!
- Może pan to uznać jako przedwczesny prezent! - uradowany Wank podał mu jakąś kopertę. Schuster przez kilka sekund przyglądał się jej w skupieniu, po czym wziął do rąk. Niepewnie zerknął do środka, co najmniej jakby w środku miał znaleźć wąglika! Chociaż z Wankiem to wszystko możliwe ...
- Hmm ... - wyciągnął jakieś papiery i zaczął je czytać. W pomieszczeniu zapanowała grobowa cisza. Niczym w kościele! Każdy znał pomysły Andreasa Wanka, no może oprócz Niki, a zważając na fakt, iż w ostatnim czasie był podejrzliwie grzeczny, w tej chwili mogło wydarzyć się wszystko. Dosłownie wszystko! A gdy twarz Schustera przeraźliwie zbladła, przez moją głowę przemknęły jego słowa o zawałach i wylewach. Jaki jest numer na pogotowie? - To niemożliwe ... - wyszeptał.
- Możliwe, możliwe. - wyszczerzony Wank przeskakiwał z nogi na nogę. - Z tej okazji kupiłem nawet szampana! To co? Mogę otworzyć? - odwrócił się po nas.
- Mam zawał. - wymamrotał trener. Prychnęłam z irytacją, a że jestem zbyt ciekawska, podeszłam żwawym krokiem do Schustera, wyrywając mu bezczelnie papiery. Ciekawe czy moja twarz też zbladła gdy przeczytałam że ...
- Psiapsi, ukończyłeś kurs trenerski? - wyszeptałam zszokowana. - Z ... bardzo dobrym wynikiem?
- Że co? - obok mnie momentalnie pojawił się Wellinger. No tak ... jak tak dalej będziemy sobie wyrywać ten świstek, to nic z niego nie zostanie! - Kiedy to zrobiłeś? I czemu nic nie powiedziałeś? - o to, to!
- Oh, uczęszczałem na niego od roku. - oznajmił zawstydzony.
- Gratulacje! - pisnęłam, gdy tylko ocknęłam się szoku, po czym przytuliłam go mocno. - Jestem z Ciebie taka dumna!
- W końcu sama mi ciągle powtarzałaś żebym najpierw poszedł na kurs. - zauważył pomiędzy gratulacjami i objęciami reszty towarzystwa. Poczułam na sobie pełne wyrzutu spojrzenie Schustera, na co posłałam mu niewinny uśmiech. Chyba już z tysięczny raz ... - Ale to nie wszystko! - zauważył. - Odbędę praktyki podczas Letniego Grand Prix pod okiem najwspanialszego, najlepszego, naj ... - tu usłyszeliśmy huk. Wszyscy spojrzeliśmy w stronę trenera, który bez sił opadł na krzesło ... - ... Wernera Schustera!
- Apokalipsa ... i stała się apokalipsa. - wymruczał guru Wankiego pod nosem.
- W takim razie gdzie masz tego szampana? - Andi klasnął w ręce.
- EWAKUACJA!!! - wrzasnęłam łapiąc Nikę za nadgarstek i wypadając z domku ...

*

Planica, 25 Marca 2018.

"Havana, ooh na-na. Half of my heart is in Havana, ooh na-na ..." - siedząc na opustoszałych trybunach wsłuchiwałam się w słowa mojej ukochanej piosenki. Twarz z przymkniętymi powieki wystawiłam w stronę przyjemnych promieni słonecznych. Sezon dobiegł końca, a wokół można było odczuć wiosnę. Przed paroma minutami ostatni kibice opuścili kompleks słoweńskich skoczni. Jedynie gdzie nie gdzie można było dostrzec pracowników, skoczków czy sztaby szkoleniowe, którzy zbierali swoje rzeczy bądź byli w drodze na imprezę pożegnalną. - "All of my heart is in Havana ..." - uśmiechnęłam się nerwowo pod nosem czując jak ktoś wyrywa mi słuchawkę z ucha. Otworzyłam oczy i spojrzałam na wyszczerzonego Daniela.
- Wszyscy jesteście niereformowani i nie macie szacunku do moich chwil relaksu. - mruknęłam zwijając moje różowe kabelki.
- Kochanie, wystarczyło powiedzieć że chcesz się zrelaksować. - wymruczał składając na moich ustach subtelny pocałunek. - Bez zastanowienia bym Ci w tym pomógł ...
- Oh, nie wątpię. - pacnęłam go w dłoń, która spoczęła na wewnętrznej części mojego uda. Jego mina była bezcenna.
- Co to jest? - zainteresował się kopertą leżącą obok mnie. Kilka minut wcześniej miałam nareszcie szansę, aby ją otworzyć. Jednak zawartość jedynie przysporzyła mi kolejnych zmartwień, pytań i niepewności. - Zauważyłem że zabrałaś to z domu.
- W środku jest moja przyszłość. - szepnęłam wyciągając papiery. - Wiesz ... na początku semestru złożyłam podanie o wymianę studencką. Coś podobnego jak w przypadku Niki. Rano, przed twoim pojawianiem się w moim domu, przyszła odpowiedź. Myślałam o Włoszech ... - przerwałam zerkając na niego kątem oka. Słuchał w skupieniu z nieodgadnionym wyrazem twarzy. A ja co raz bardziej się denerwowałam ... czy dobrze robiłam? - Zadzwoniłam przed chwilą z zapytaniem ... z zapytaniem o ... - zacięłam się. Poczułam że mam mokre dłonie ze stresu!
- O co zapytałaś? - szepnął obejmując mnie lekko. Raz kozie śmierć ...
- Zapytałam o miejsce w Norwegii. - wypaliłam. W jego oczach pojawił się błysk. Chciał coś powiedzieć, ale cierpliwie czekał aż zakończę całą opowieść. - I jest ... tyle że w Trondheim.
- W Trondheim? - uśmiechnął się szeroko, na co przytaknęłam. - Lina, jesteś pewna? Ja nie chcę Cię do niczego zmuszać, chociaż nie ukrywam, że byłbym najszczęśliwszym facetem w Norwegii.
- To na razie na pół roku. - zauważyłam. - Pomyślałam że ... że może moglibyśmy spróbować. Zobaczyć czy ...
- To jest zdecydowanie fantastyczny pomysł.
- Oh, przestań mi przerywać Tande! - zrugałam go, ale ani na chwilę nie przestał się szczerzyć. - To jest Trondheim. A Ty mieszkach w Oslo! Na drugim końcu kraju. Myślisz że nie sprawdziłam na mapie ... - no i znowu mi przerwał! Jego bezczelność nie ma po prostu granic. Chociaż tymi pocałunkami mógłby mi przerywać całe życie.
- Trondheim to piękne miasto z bardzo dobrą skocznią narciarską. - zauważył.
- Chcesz rzucić swoje życie w stolicy dla zołzy?
- Dla mojej zołzy. - podkreślił, po czym cmoknął mój nosek. - Lina, Ty chcesz przeprowadzić się do innego kraju, kilka tysięcy kilometrów od domu, więc co to dla mnie zamienić Oslo na Trondheim?
- Na pewno? - szepnęłam niepewnie, chociaż w środku skakałam z radości.
- Kocham Cię. - uśmiechnął się w odpowiedzi. Uchyliłam lekko usta czując jak łzy wzruszenia napływają mi do oczu. To były najpiękniejsze słowa jakiekolwiek usłyszałam w moim życiu! Chwyciłam jego twarz w dłonie i wpiłam w te cudowne usta.
- Ja Ciebie też kocham. - odpowiedziałam wpatrując się wprost w jego oczy. Przytulił mnie mocno do siebie składając na czole subtelny, pełen uczuć pocałunek. Wieczność. Mogłabym tak spędzić wieczność.
- Mam coś, dzięki czemu będziesz mnie kochać jeszcze bardziej. - powiedział po chwili tajemniczym tonem. Wyciągnął z kieszeni dwa bilety na samolot, po czym podał mi je z cwaniackim wyrazem twarzy. - Mam nadzieję że nie ma jeszcze planów na wakacje? - spytał odgarniając włosy z mojego czoła.
- HAVANA?! - pisnęłam, po czym radośnie rzuciłam się mu na szyję. Miał rację. Ten cholerny Wiking znów miał rację.

"Havana, ooh na-na. Half of my heart is in Havana, ooh na-na ..."

***

Ta piosenka już zawsze będzie kojarzyła mi się z tym opowiadaniem :)

Kilka dni  byłam odłączona od świata, w skrócie ... awaria internetu. Zanim jednak opublikowałam ten rozdział, chciałam nadrobić zaległości u was :) Także plan w pełni wykonany!

Kto tęsknił za Psiapsim? Haha.

Moje drogie, nie chcę was dobijać, ale przed nami już tylko ... EPILOG.

<3

8 komentarzy:

  1. Kolejny rozdział, który z miejsca staje się jednym z moich ulubionych.
    Który to już z kolei? :D
    Planica, koniec sezonu i duże zmiany w życiu naszych bohaterów. Nie da się ukryć, że zbliżamy się do końca. (Ja nie chcę!)
    Widok "Trzech muszkieterów" w takim stanie, musiał być bezcenny. Po raz kolejny dostałam napadu nie dającego się niczym powstrzymać śmiechu.
    Cóż, powinni następnym razem uważać. Tym razem i tak zostali łagodnie potraktowani. :D Następnym razem, nasze strażniczki prawa, mogą już nie uwzględnić żadnych okoliczności łagodzących.
    Jest i Psiapsi <3 U którego, także zaszło wiele zmian. Jest z Niką, a na dodatek ukończył kurs trenerski. Chyba nikt się tego po nim nie spodziewał. Wielkie gratulacje dla niego. (szykuje się chyba prawdziwa apokalipsa :D) Już współczuję Wernerowi, chyba się będzie musiał biedak, zaopatrzyć w całą walizkę leków uspokajających, podczas letniego sezonu. ;)
    Miłość Liny i Daniela kwitnie. Oni są tacy słodcy i wspaniali. W dodatku rozwiązał się problem z odległością, jaka ich dzieliła. Lina miała świetny pomysł. No i Daniel zdecydował się przenieść do Trondheim. Teraz na pewno im się uda i będą szczęśliwi.
    No i to "Kocham Cię". Awww w końcu to sobie powiedzieli. + te wakacje na Kubie.
    Mimo że przed nami już tylko epilog, to czekam na niego z taką samą niecierpliwością, jak na wcześniejsze rodziły. Ogromnie ciekawa, jakim akcentem postanowisz, to zakończyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. No i tak mnie dobilas 😭 nie chce się z nimi żegnać...
    Najważniejszy w rozdziale Wank i jego kurs trenerski, ale super! Aż się uśmiechnęłam jak to przeczytałam. Podziwiam za pomysłowość, bo w życiu się tego nie spodziewałam. Psiapsi wkroczył w nowa erę. Cieszy mnie że tak dobrze mu się wjedzie. Nawet ma dziewczynę, wow.
    Tata blizniaczek, Andreas i Daniel. To było mocne i bardzo śmieszne. Cała ta rozprawa z pania mamą hahaha i teksty ubitych chłopaków. Chociaż uważam że trochę słabą karę dostali, ale może to i lepiej 😎
    Lina to ma łeb! Ona jak raz pomyślała to rozwiązała problem odległości i teraz już tylko czekać na ślub haha
    Muszę przyznać, że ja niecierpie tej piosenki XD Ale na wakacje do Havany chętnie bym się wybrała 😍😀
    Pytanie brzmi czym zaskoczysz w epilogu?
    Czekam,
    N

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się nie zgadzam! Nie i koniec! To nie może być ostatni rozdział! Jak ja niby mam pożegnać się z Liną? Z Danielem? Z Wankiem?! Ja przecież nie mogę funkcjonować bez Wanka!
    Okej, dobra, to tyle jeśli chodzi o nieokiełznane emocje. Już się uspokajam.
    Cała ta historia jest jednym wielkim rozwalaczem system, więc chyba nie musze pisać po raz kolejny, że i ten rozdział przegrzał moje obwody mózgowy. Po prostu wyobraziłam sobie pijanego Wellingera, do kompletu z Tande i wylądowałam na podłodze. Tylko dlaczego musieli wciągnąć w to też tatę bliźniaczek? Albo raczej, dlaczego on ich wciągnął?
    Chociaż, tak po zastanowieniu, to chyba facet ma racje. Trzy baby w domu, można zwariować. Ale przynajmniej trafili mu się fajni zięciowie.
    Wank zrobił kurs trenerski? Wyobraziłam sobie minę Shustera, jak usłyszał te wspaniałe wieści i spadłam z krzesła. Co by nie powiedzieć, następny sezon na pewno będzie ciekawy. Psiapsi na pewno nie zmieni nagle swojego charakteru i nawet Nika nie dokona tu jakiś wielkich rewolucji.
    Wiedziałam, że Lina nie da za wygraną i wymyśli jakiś sposób by być blisko Daniela. Pomysł z wymianą studencką genialny. Super też, że i on zdecydował się przenieść. Dzięki temu będą mogli spędzać ze sobą dużo czasu i oczywiście sprawdzić, czy wytrzymają ze sobą na dłuższą metę.
    Wątpię, by nie wytrzymali.
    Havana? Ja też chcę! Może zabiorą mnie ze sobą? Grzeczna będę, obiecuję! xd
    Ode mnie to tyle. Weny życzę i z niecierpliwością czekam na epilog.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  4. Psiapsi trenerem! Świat się kończy. Biedny Schuster. Coś czuję, że jego zdrowie podupadnie. Nie tylko fizyczne, ale przede wszystkim psychiczne :-D
    Przeprowadzka do Norwegii? Kim jesteś i co zrobiłaś z Liną Lahm? A tak na poważnie, fajnie, że im się układa.
    Szkoda, że przed nami tylko epilog Mam nadzieję, że napiszesz jeszcze jakieś skoczne opowiadanie.
    Tymczasem do następnego
    Pozdrawiam i weny życzę
    Madźka :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem nareszcie! :D No bo przecież nie mogłoby mnie zabraknąć w momencie, w którym Wanki ogłasza taką nowinę!!! :D No, ale dobra, od początku, od początku...
    Hahahaha! :D Padłam, dosłownie padłam, jak sobie wyobraziłam tatę dziewczyn w takim stanie, którego otaczali Andi i Daniel... W stanie wcale nie lepszym haha, puścić gdzieś chłopów to od razu się schleją! :D Awww, jego synowie <3 Ale nie dziwię się paniom, że panikowały, mogli chociaż dać jakikolwiek znak, a nie! :D Hahaha, biedy Wanki oburzony, że poszli bez niego :( Początkowa wymiana zdań między Andim, a Danielem mnie powaliła haha :D Oni to są udani! :D Ale najważniejsze, że zguby się odnalazły :D
    Zastać Wankiego w dwuznacznej sytuacji? Ojej!! :D Biedna Lena hahahaha :D Ale co racja to racja, Wanki też ich nakrył w Soczi, czego długo nie mogłam mu wybaczyć, jak pamiętasz hihi :( :D
    Norwegowie byli nie do pokonania w tym sezonie (swoją drogą, dajcie mi już skoki), tak więc nie dziwię się Linie i jej wzruszeniu :) W końcu jej Wiking ^^
    Późniejsza wiadomość Wankiego o ukończonym kursie trenerskim... I to, że będzie się szkolił pod okiem Wernera hahaha, no biedny Schuster, ale mam nadzieję, że to przeżyje! Swoją drogą wyobrażasz sobie Wankiego w gnieździe trenerskim, jak wymachuje flagą? :D
    Awww późniejsza sytuacja między Liną, a Danielem <3 Jej wspaniała wiadomość i jego oświadczenie, że skoro ona dla niego przeprowadzi się do Norwegii to on może zamienić Oslo na Trondheim, no awww, uwielbiam! *_* Kochają się bardzo, a mnie to bardzo cieszy! <3
    I ten... Ja nie chcę żadnego epilogu, o!
    <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie wierzę, jakim w ogóle cudem jeszcze nie skomentowałam tego rozdziału... Przecież nie może mnie zabraknąć w takim momencie. Ile się tu działo! Jak mogłoby się obejść bez mojej obecności? No nie mogłoby! ;) Zdarzyło się tak pewnie dlatego, że czasem zdarza mi się przeczytać rozdział na przerwie w szkole, a wtedy na skomentowanie braknie mi już czasu i piszę go od razu po powrocie do domu. Tym razem coś nie pykło... Ale chyba najważniejsze, że w ogóle jestem, prawda?😄
    Dzisiaj będzie nie po kolei, bo jest tu kilka rzeczy, o których muszę od razu napisać.
    Wank... Co tu się odjaniepawliło? Najpierw zastano go w dwuznacznej sytuacji (swoją drogą biedna Lenka... Co się zobaczy, to się nie odzobaczy. Tak, lubię używać słów, które nie istnieją😂), a potem taka informacja. Że co? Nie wierzę, po prostu nie wierzę. Niech mnie ktoś uszczypnie. Chociaż można było się tego po nim spodziewać. Po Wanku można spodziewać się przecież wszystkiego. Biedny Schuster... Mam nadzieję, że uda mu się to jakoś przeżyć i obydwoje wyjdą z tego w jednym kawałku.
    Chciałabym zobaczyć ojca bliźniaczek, który wchodzi do pomieszczenia, przytrzymując się swoich "synkkw". To byłby bezcenny widok. Zostawić facetów na chwilę i już takie akcje odwalają. Oj, zasłużyli sobie na karę. Tak denerwować swoje ukochane? Nieładnie! Daliby chociaż znać. Istnieje coś takiego jak telefon, gdyby przypadkiem o tym nie słyszeli.
    Havana, ooh na-na. Half of my heart is in Havana, ooh na-na... Awwww pojadą na wspólne wakacje. No postarałeś się, Tande. :D
    Jejciu, jacy oni są słodcy i tak idealnie do siebie pasują. A najlepsza jest wieść Liny... Przeprowadzi się dla niego do Norwegii! A jak powiedział, że może dla niej zamienic Oslo na Trondheim to awww <3 Kocham ich <3
    I z tego powodu, że tak ich kocham, to nie zgadzam się na zakończenie! No jak tak można? Jak ja mam się z nimi rozstać? Przywiązałam się do ich kłótni... Wyrażam sprzeciw!
    Życzę dużo weny! ;*
    PS. Zapraszam także do mnie na nowość ;)

    OdpowiedzUsuń