środa, 30 maja 2018

Epilog

Witajcie kochane! Z tej strony wasza zołza, kurdupelek, czy po prostu Lahm ... jak tam wolicie. 

Zanim podsumuję tą zwariowaną, niczym charakter mojego Psiapsi historię, chciałam serdecznie podziękować wam za obecność. Za to, że cierpliwie czytałyście to, co miałam wam do przekazania. Chociaż, bądźmy szczerzy, podziwiam was za to, że nie zwariowałyście podczas tej szalonej jazdy. Masochistki! No, ale która nie oparłaby się urokowi mojego Wikinga? Powtarzam, MOJEGO Wikinga. Albo kogo nie rozbawiłby ten ćwierćinteligent, zwany potocznie moim przyjacielem? Serio, do dzisiaj zastanawiam się, jakim cudem my w ogóle się przyjaźnimy. No i najważniejsze ... kogo nie zachwyciłaby tak wspaniała postać jak Lina Lahm? Czyli dodam skromnie że ... ja? Także ten tego, co ja to chciałam? Aha!
Od ostatnich wydarzeń minęły cztery lata. Cztery długie, szalone i pełne miłości lata. Na pewno zastanawiacie się, co takiego wydarzyło się w tym czasie. A wydarzyło, i to sporo! Nie jestem w stanie opowiedzieć wam wszystkiego, w końcu wzięłam pod uwagę wasze, już i tak nadszarpnięte przeze mnie i moją ferajnę, zdrowie psychiczne. Kiedyś mi za to podziękujecie. Drogą losową, bądź wyliczanką, wybiorę dla was te najważniejsze wiekopomne wydarzenia. Także zapinajcie pasy!

Lato, rok 2018.

- LAHM!!! - wrzask Schustera było słychać na Alasce. Nie żebym akurat w tym momencie tam przebywała, bo prawda była taka, że stałam sobie grzecznie na niemieckiej ziemi, dokładnie w Hinterzarten. Myślicie że odpuściłabym sobie zobaczenie mojego Psiapsi w roli trenera? W życiu!
- Tak, panie trenerze? - uśmiechnęłam się niewinnie w jego stronę.
- Powiedz mi, jak Ty to robisz! - zarządał stając na przeciwko mnie z zaciętą miną. - Próbowałem już wszystkiego! Parzyłem sobie melisę, zakupiłem w aptece ziołowe tabletki, medytowałem, zacząłem liczyć do dziesięciu ... co w sumie było najgorszym pomysłem bo kończyłem aż na setce, ale żadna z tych metod się nie sprawdziła! Zaczynam poważnie się zastanawiać nad wizytą u psychiatry i zarządaniu przepisania mi psychotropów!
- Umm ... mówi pan o przebywaniu z Wankiem?
- Oczywiście że tak! - aż się zapowietrzył. - Jest zwykłym praktykantem, a zachowuje się tak, jakbym to ja nim był! Albo padnę na zawał, albo go zamorduje!
- A nie próbował pan po prostu go zignorować? - spytałam niepewnie. Schuster zaczął otwierać i zamykać usta niczym ryba, po czym zamilknął nie wiedząc co odpowiedzieć. - Panie Schuster, ile go pan zna? Taki ma charakter, musi się wygadać i poudawać filozofa. Im bardziej się pan wścieka, tym bardziej on ma to gdzieś.
- Hmm Lahm, jesteś ...
- Wiem, wiem. Jestem aniołem.
Na ten moment to wszystko jeśli chodzi o trenerską karierę Wanka. Po letnim sezonie, stwierdził uroczyście, że jest wykończony psychicznie po tych praktykach. Już ja tam nie chciałam naprostowywać kto bardziej. W każdym bądź razie wyszło na to, że jest zbyt młody na bycie trenerem i że jego kariera sportowca jeszcze zrodzi złote owoce. On i okrężna droga jego rozumowania ... jak mówiłam, czasami lepiej zignorować.

Wiosna 2019.

- Jestem w ciąży. - oznajmiła Katrin grobowym głosem, a ja z wrażenia strąciłam szklankę, która rozbiła się na małe kawałeczki. Tande mnie zabije. Zszokowana wpatrywałam się w bladą twarz brunetki w moim laptopie. Obok niej siedziała nie mniej zaskoczona Lena. - To trzeci miesiąc.
- Markus zapomniał o gumkach? - wypaliłam.
- Lina! - oburzyła się moja siostra.
- To znaczy ... gratulacje? - uśmiechnęłam się niewinnie. - Jak ten ćwok zareagował? Mam nadzieję że dobrze, bo inaczej lecę zamawiać pierwszy samolot do Niemiec!
- On nic nie wie. - mruknęła, a ja uchyliłam usta z wrażenia. Zresztą, w tym momencie razem z Leną wyglądałyśmy identycznie. - Nie wiem jak on zareaguje ... jesteśmy nie cały rok ze sobą ...
- Skoro Eisenbichler nie chciał zaczekać do ślubu z wiadomymi rzeczami, oraz zapomniał w chwili uniesienia o najważniejszym to ...
- Lina? - przerwał mi mój klon. - Mówiłam Ci już ze powoli zamieniasz się w Wanka?
Nie skomentowałam tego, ale i tak zrobiłam obrażoną minę. Oczywiście obawy Katrin okazały się bezpodstawne, ponieważ telefon od rozradowanego Eisenbichlera, obudził mnie i Daniela o północy. Dosłownie piszczał i wrzeszczał z radości.
I w ten oto sposób na świat przyszła mała Sofia, która skradła nam wszystkim serca. Prawie wyrywaliśmy ją sobie z rąk. Miejmy tylko nadzieję, że dziecko nie będzie miało ubytku na psychice.

Na pewno ciekawi was związek mojego Psiapsi i Niki. Cóż, nie przetrwał. Dziewczyna nie miała cierpliwości do jego szalonych wyskoków. Ich charaktery zamiast się akceptować, wywoływały burze z piorunami. Po oficjalnym rozstaniu, Wank i jego depresja, zawitali do mojego i Daniela mieszkania. Razem z Tande próbowaliśmy go pocieszać, ale z marnym skutkiem. Zgodnie stwierdziliśmy że w tym przypadku potrzebny jest czas. I mieliśmy rację ...

Lato 2020.

- To tutaj! - zawołał Wank wciągając mnie za nadgarstek do salonu kosmetycznego. Wpadłam tam kompletnie zdyszana! Lena na nas widok wywróciła oczami, ale nie skomentowała naszego spóźnienia. Za to zestresowana Katrin, malowana w tej chwili przez nieznajomą brunetkę, odetchnęła z ulgą.
A właśnie! Powodem naszej wizyty w tym miejscu był ślub Markusa i Katrin. Miałyśmy wyjść stąd wyglądając niczym trzy boginie. Wanki wspaniałomyślnie zaproponował mi podwózkę, a że jego orientacja w terenie czasami jest katastrofalna, zgubiliśmy się.
- Jesteśmy! - wydyszałam, po czym padłam na krzesło obok Leny. - Psiapsi, kiedyś mnie zabijesz ... albo wyrwiesz rękę. Nic innego mnie przy Tobie nie czeka. - zaczęłam wachlować się jakąś gazetą.
- Kompletnie nie masz kondycji, a te Twoje krótkie nóżki wcale nie pomagają. - wzruszył ramionami zanurzając łapsko w miseczce z cukierkami. Nie skomentowałam. Kopniak w kostkę wystarczył. - No czo?
- Nie mów z pełnymi ustami. - skarciłam go.
- Nie zmieniaj tematu. Ja nie wiem co wy z Tande robicie w tej Norwegii! Z jednego konkretnego powodu powinnaś mieć kondycję że hej! - wytknął mi jęzor, który był w tym momencie koloru granatowego.
- Nie Twoja sprawa! - warknęłam. - I ludzi wokół też ... - szepnęłam konspiracyjnie, po czym wskazałam za rozbawioną naszym zachowaniem kosmetyczkę. Wank jakby dopiero teraz ją zauważył, bo zmierzył ją zaskoczonym, jak i tajemniczym wzrokiem. Brunetka zerknęła na niego znad twarzy Katrin i posłała uroczy uśmiech. Wanka wcięło. - Tylko się nie szczerz. Całą gębę masz granatową. - mruknęłam.
Wtedy kompletnie nie zdawałam sobie sprawy, że obok mnie coś się zrodziło. Wank nie odezwał się już ani słowem, ale to nie przeszkodziło mu w wymienianiu się z dziewczyną tajemniczymi spojrzeniami. Cóż, musiałam przyznać, że Daniela, bo tak miała na imię, była bardzo ładna, a do tego sympatyczna. Gdy malowała moją twarz, udało mi się znaleźć z nią nić porozumienia.
A miesiąc później ... Wank przedstawił nam ją jako swoją dziewczynę. I trochę wydoroślał, ale tylko troszeczkę. A nawet jeśli zdażyło się mu coś odwalić, to rozbawiał tym Danielę do łez. Wtedy właśnie, razem z Leną i Katrin, stwierdziłyśmy że znalazł TĄ JEDYNĄ.

Co słychać u moich Wellingerów? Tak jak wspomniałam w prologu, ciotką zostanę dobrze po trzydziestce. A przecież mała Sofia wcale nie narzeka! Zamieszkali razem, to już duży plus. Kupili uroczy domek w Oberstdorfie i się "docierają", jak to stwierdził niezadowny Wank. Lenie zamarzyła się mała kancelaria w tym górskim mieście, więc robi wszystko, aby tego dokonać. Andi ją w tym wspiera, i nadal są tacy idealni jak byli. Kiedy ślub? Zawsze gdy o to pytamy, uśmiechają się pod nosem i wymieniają spojrzenia. Po trzech latach oficjalna data padła ... 20 czerwca 2022. Niech im będzie.

Zimowe Igrzyska Olimpijskie 2022.

- Że co?! - pisk Leny było słychać w całych Chinach. Ba! W całej Azji! Stałyśmy właśnie pod skocznią normalną, oczekując skoków naszych życiowych partnerów. Katrin z Danielą oraz małą Sofią udały się po coś ciepłego do picia. - Jak to wzięliście ślub?!
- Normalnie. - uśmiechnęłam się pod nosem i pogładziłam moją obrączkę. - To było spontaniczne i nie planowanego, ale takie ...
- Takie w Twoim stylu! - prychnęła.
- Romantyczne. - wywróciłam oczami.

Lato 2021.

- Daniel ... już nie mogę. - jęknęłam wlokąc się za nim. Odwrócił się z tym swoim zniewalającym uśmiechem, po czym wyciągnął do mnie dłoń. - Daleko jeszcze?
- Obiecuję, że gdy tylko zobaczysz ten widok, to zapomnisz o bolących nogach. - ucałował moją skroń.
- Zapomnę ... o ile weźmiesz mnie na barana. - mruknęłam, ale dzielnie szłam obok niego.
To niesamowite. Wyjechałam do Norwegii na pół roku, a zostałam na dłużej. Moim marzeniem było, aby zostać w tym kraju na zawsze. Zakochałam się w nim totalnie! W tych zniewalających widokach, w wspaniałych kolorowych miasteczkach, w tej kulturze, w języku ... i w Norwegu. Moim Wikingu.
Na początku mojej przygody w Trondheim, zamieszkałam w Akademiku. Jednak większość czasu spędzałam w nowym mieszkaniu Daniela, do którego z czasem się przeprowadziłam. Mieszkaliśmy ze sobą już trzy lata, i o dziwo, przeżyliśmy ten okres. Wiadomo, nie zawsze było kolorowo, ale potrafiliśmy dojść do porozumienia. Nawet po największych kłótniach. A te w naszym wykonaniu były przeogromne.
- Halo, ziemia do Liny. - zamrugałam powiekami wybudzając się z letargu. Daniel machał dłonią przed moją twarzą. - Miałem nadzieję, że to ten widok zaparł Ci dech w piersiach, a Ty się bezczelnie zamyśliłaś. Mam nadzieję, że to chociaż o mnie myślałaś ...
- Twoje samouwielbienie jest po prostu ... - zaniemówiłam. Dopiero teraz dostrzegłam widok wokół nas. Norweskie fiordy. Uchyliłam usta z wrażenia. Daniel obiecał mi niesamowitą wycieczkę w góry, ale nie spodziewałam się, że to będzie aż tak cudowne! - Tu jest ... powiedziałabym, że pięknie, ale to zbyt małe słowo!
- Właśnie o tym widoku pomyślałem, gdy pierwszy raz spojrzałem w Twoje oczy. - odpowiedział. Poczułam jak łzy wzruszenia napływają do moich oczu. Jak ja mogłabym go nie kochać?
Zerknęłam w bok, aby spojrzeć mu w twarz ale ... nie było go na wysokości moich oczu. A dlaczego? Bo klęczał przede mną! Wytrzeszczyłam oczy w szoku.
- Daniel?
- Kochanie, wiem że nie lubisz tak długich i ciężkich wycieczek, ale musiałem Cię tu przyprowadzić. Bo to jedyne miejsce w którym chciałbym coś zrobić. - wyciągnął z kieszeni małe czerwone pudełeczko, po czym je uchylił. Moim oczom ukazał się najpiękniejszy na świecie pierścionek z małym oczkiem. W kolorze moich oczu! - Lino Lahm, niektórzy Wikingowie porywali sobie swoje przyszłe żony, jakby nie patrzeć, już raz mnie o to oskarżyłaś. - wzruszył ramionami, na co zaśmiałam się i otarłam pierwszą łzę. - Chcę jednak żebyś dobrowolnie się zgodziła ... o ile się zgodzisz ...
- Tande, streszczaj się, chcę już powiedzieć to magiczne słowo! - pisnęłam, na co zaśmiał się tym swoim głupim śmiechem. - Jesteśmy nienormalną parą. - wywróciłam oczami.
- I będziemy nienormalnym małżeństwem. - parsknął podkreślając dobitnie swoje słowa.
- Ej! A pytanie? - oburzyłam się.
- No tak ... Lino Lahm, uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - posłał mi najcudowniejszy uśmiech na świecie.
- Być żoną Wikinga? - zachichotałam. - Oczywiście że TAK!
Nie czekaliśmy ze ślubem. Zaraz po powrocie do miasta, wpadliśmy do jubilera po obrączki, a następnie do Urzędu. Tu oczywiście zaczął się problem, w końcu trudno wygrać z biurokracją. No, chyba że nazywasz się Daniel Andre Tande i masz zniewalający uśmiech. Nagadał wzruszonym kobietom, iż mój ojciec nie pozwala nam na ślub, a przecież tak się kochamy!
I w ten sposób, stałam się Liną Tande.

Zimowe Igrzyska Olimpijskie 2022.

- Jest jeszcze coś. - uśmiechnęłam się do niej promiennie.
- O nie, nie! Teraz mój news. - zastrzegła.
- Lena, wiem o kancelarii, Wanki się wygadał. - westchnęłam. - Bardzo się cieszę i oczywiście wpadnę na otwarcie, ale uważam że moja informacja ...
- Jestem w ciąży. - wypaliła.
- Słucham?
- Mówię, że jestem w ciąży. - dotknęła dłonią swojego brzucha przez puchatą kurtkę. - Teraz to już pewne. To już czwarty miesiąc, a wiesz co jest najlepsze?
- Że też będziecie mieć bliźniaki? - spytałam niepewnie.
- Tak! - zaśmiała się, a po chwili dotarł do niej sens moich słów. - Zaraz, zaraz ... jak to TEŻ? - zmierzyła mnie uważnym spojrzeniem. Wzruszyłam jedynie ramionami, posyłając jej rozbawione spojrzenie. Parsknęłyśmy śmiechem obejmując się mocno i gratulując sobie nawzajem.
Będę mamą. Za pięć miesięcy na świecie pojawią się moje dzieci. Na początku przeraziła mnie wiadomość o bliźniakach, jednak Daniel udowodnił mi, że jest dla mnie prawdziwym oparciem. A teraz okazało się że Lena z Andim również zostaną rodzicami. Poczułam się pewniej na myśl, że ten okres czasu będę mogła przeżyć na równi ze swoją siostrą.

A chcecie usłyszeć największy news tych Igrzysk?

Andreas Wank został Mistrzem Olimpijskim. Ta cholera to ma zawsze szczęście ...

I to już wszystko. Jak same widzicie, w moim życiu, jak i w życiu moich najbliższych dużo się zmieniło. Ale najważniejsze to to, że cały czas byliśmy razem. Nawet oddaleni od siebie o tysiące kilometrów.

Wasza Lina Lahm.

Pff, chwila, moment!

Wasza Lina Tande!

Wciąż się nie przyzwyczaiłam.


***

I to już koniec tej historii :) Nie mogłam kompletnie zabrać się za ten epilog. Miałam wiele wersji! Do tego przyszły kłopoty z internetem, brak czasu i ... wena na moje drugie opowiadanie. Ale dzisiaj postanowiłam wziąć się za siebie i oficjalnie pożegnać się z tą ferajną. Chociaż to trudne, bo pisanie tej historii sprawiło mi wiele radości :)

Chciałam wam wszystkim podziękować za to, że byłyście ze mną od samego początku. Za każdy komentarz, który wywoływał u mnie uśmiech i zachęcał do dalszego tworzenia. Byłyście najważniejszą częścią tego bloga, bo co to za frajda pisać dla siebie? Mam tylko nadzieję, że koniec był dla was satysfakcjonujący :)

Co teraz? Jak wiecie stworzyłam coś nowego, coś co również sprawia mi wiele radości. Dzisiaj pojawił się pierwszy rozdział, na który was serdecznie zapraszam :)


14 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. I cóż ja mam Ci napisać, skoro wszystko wiesz? :D Po pierwsze to jest mi bardzo, ale to bardzo smutno, że to już epilog i koniec tej fantastycznej historii :( Naprawdę no, związałam się z nimi wszystkimi i żal się rozstawać .
      Po drugie to... WANKI MISTRZEM OLIMPIJSKIM! <3 Ale dobra, dobra, może ja jednak zacznę od początku...
      Wspaniały pomysł na ten epilog! Pięknie wyjaśniłaś, co się z tymi wszystkimi wariatami działo przez cztery lata ^^ Wanki tak zawracał głowę Schusterowi tym trenowaniem, biedny Werner prawie kilka razy przez niego zszedł na zawał, a on już po praktykach się zmęczył i stwierdził, że to nie dla niego... Czy powinno mnie to dziwić? Absolutnie nie! Cały Wanki <3 No i masz... Stwierdził, że jego kariera sportowca jeszcze zrodzi złote owoce... No i zrodziło się złoto <3
      Hm... Powiem Ci tak... Nie jest mi w sumie przykro, że jego związek z Niką nie przetrwał hihi :D Sama zresztą wiesz, dlaczego! No on i Daniela... <3 <3 <3 Uwielbiam! Ich poznanie było wyśmienite i całe szczęście nie zraziła się do niego, gdy widziała go całego umazanego cukierkami. Swoją drogą to hahahahaha, chciałabym go takiego widzieć :D Ale najważniejsze, że Wanki znalazł swoją JEDYNĄ i wymarzoną <3
      I... że co? Że Eisenbichler został tatą? O klękajcie narody haha :D I poślubił Katrin awww <3 Rozmowa dziewczyn na ten temat mnie powaliła :D
      Tak... No i się wzruszyłam i popłakałam przy fragmencie, w którym Daniel oświadczał się Linie! Ty, Ty, Ty! Ten pomysł z fiordami był nieziemski! *_* I to jak na samym początku porównał do nich barwę oczu Liny i gdy o tym wspomniał, no awww! Rozpływam się! Ale pomysł ze ślubem też w ich stylu... Taki szalony! Ale pewnie, po co czekać skoro się kochają i żyć bez siebie nie mogą? Przeprowadzka Liny do Norwegii okazała się strzałem w dziesiątkę. Wytrzymali wszystko i nawet jeśli zdarzały się kłótnie, czy sprzeczki to normalne. Ich miłość jest cudowna i szalona! <3
      Andi i Lena hihi <3 To też miłość w czystej i prawdziwej postaci. Za każdym razem, gdy czytałam o ich uczuciu miałam banana na twarzy. No naprawdę <3 I gratuluję oczywiście Lenie, że dopięła swego i spełniła marzenia odnośnie kancelarii. Należało się jej! No to teraz czas na ślub i dzieciaczki! No awww! Lina w ciąży z bliźniakami, Lena w ciąży z bliźniakami... No w końcu to bliźniaczki hihi <3 Piękny moment sobie wybrały, żeby przekazać sobie nawzajem tę piękną i radosną nowinę <3 Panowie będą mieli pełne ręce roboty! Ale na pewno wujek Wanki wyciągnie pomocną dłoń! Tylko, żeby dzieci przy nim za młodu nie zwariowały <3
      No i tak, od czego to ja zaczęłam? Ach, tak! WANKUNIO MISTRZEM OLIMPIJSKIM! <3 No nie mogę, no nie mogę! Może to prorocze?! :D
      Nigdy za bardzo nie wiem, co napisać pod epilogiem... I to jeszcze epilogiem tej historii... No smutki :(
      Ale bardzo się cieszę, że powróciłaś do blogowego światka i stworzyłaś taką perełkę! <3 Na pewno jeszcze nie raz, nie dwa będę tutaj wracała, tego możesz być pewna :)
      I bardzo Ci dziękuję za tę historię!
      Kocham <3 <3 <3

      Usuń
    2. Doskonale wiesz, że gdyby nie TY, to jej historii by nie było :* :* :*

      Usuń
  2. Oj gwarantuje Ci, że chyba dla każdego czytelnika tego bloga poznanie tej historii było samą przyjemnością. Każdy rozdział dosłownie rozbrajał, a koniec najlepszy!
    Lina i Tande małżeństwem <3 W ogóle Daniel jaki romantyk z tymi oświadczynami :D jeszcze będą mieć bliźniaki :') przecież to będzie armagedon jakiś hahah już sobie to wyobrażam.
    Jeszcze muszę się cofnąć i pomieszać w tym komentarzu. Strasznie podoba mi się pomysł na epilog.
    Wiedziałam, że trener będzie miał ciężko z Wankiem, ale myślę, że wygranie prze niego kolejnych igrzysk wszystko wynagrodziło. Btw może jesteś prorokiem i faktycznie tak będzie? :D Ogólnie to będę tęsknić za Wankiem i jego odpałami ;___; ale pociesza mnie, że i on skończył szczęśliwie poznając Danielę, czyli tą jedyną haha
    Lena i Andi od początku byli skazani na szczęśliwe życie i tak samo im się wiedzie. O nich chyba nic więcej nie napiszę, bo jak wspomniałam oni zawsze byli tacy szczęśliwi i zakochani XD
    Katrin i Markus na koniec namieszali, ale w pozytywnym sensie. Mam nadzieję, że tworzą fajna rodzinkę :D
    A co z Richardem? Hahah
    Ciężko się pożegnać z tą historią bo zżyłam się z nią ;/ pocieszające jest jednak to, że już tworzysz coś nowego :) Jeszcze dzisiaj albo jutro zajrzę na najnowszy rozdział :D
    Dzięki, że mogłam przeczytać to opowiadanie,
    N

    OdpowiedzUsuń
  3. Normalnie zaraz się popłaczę, że to już epilog (A nie zdarza mi się to za często.) 😭😭😭, który swoją drogą jest wspaniały i lepszej jego wersji nie mogłabym sobie wyobrazić.
    Wiele się wydarzyło u naszych bohaterów w ciągu tych kilku lat.
    Najważniejsze jednak, że każdy z nich jest szczęśliwy. Choć losy niektórych, bardzo mnie zaskoczyły i to w pozytywnym sensie. 😊
    Nasz drogi i kochany Wanki po tym, jak prawie wykończył trenera. Podczas ich wspólnej pracy. 😂😆 Postanowił zmienić swoje plany, co wyszło mu na dobre. Został Mistrzem Olimpijskim. 😍 Ogromne brawa dla niego, należało mu się. No i spotkał swoją drugą połówkę, którą może nie okazała się Nika, ale Daniela widać dużo bardziej do niego pasuje. Przynamniej przy niej został sobą, tym którego pokochali wszyscy. Będzie ogromnie mi brakować jego szalonych pomysłów i ogólnie tej pozytywnej energii, jaką w sobie miał. To po prostu niezastąpiony mistrz!
    Rodzina naszych bohater, znacząco się powiększa. Jest już Sophia, która na pewno jest cudownym dzieckiem. A niedługo dołączy do niej czwórka, zapewne nie mniej wspaniałych dzieci.
    Będą tylko musiały uważać na wujka Wanka, który nie raz i nie dwa przyprawi ich rodziców o zawał. 😁
    Swoją drogą Lina i Lena świetnie się zgrały.
    Ale w końcu to bliźniaczki.
    Cieszę się, że Lena i Andi są ze sobą nadal szczęśliwi i ich miłość, to właśnie ta na całe życie.
    Gratulację także dla Leny, której udało się osiągnąć postawione sobie cele zawodowe.
    Ogromnie się z tego cieszę, ponieważ była ona jedną z moich ulubionych postaci.
    Może dlatego, że mam do niej trochę podobny charakter i obrałam podobną drogę, co do przyszłego zawodu. 😊
    Na koniec zostawię sobie dwójkę głównych bohaterów. Zołzę Linę i Wikinga Daniela, którzy są małżeństwem. <3 W dodatku spodziewają się bliźniaków. 😊
    Cóż, czeka ich już niedługo, wiele nieprzespanych nocy, ale w zamian otrzymają ogromne szczęście. Cieszę się razem z nimi. Najważniejsze, że pokonali wszelkie przeciwności i są razem. A spontaniczny ślub, idealnie pasuje do tej pary. Tylko oni mogli wpaść na coś takiego, no może i Wanki. Ale go ubiegli. 😉
    Chciałabym Ci podziękować za możliwość czytania tej wspaniałej historii. Która jest jedną z najlepszych, jakie miałam okazję przeczytać. Na pewno, będę do niej czasami wracać.
    W końcu nic nie potrafiło, poprawić mi humoru, tak jak ona. Twoje poczucie humoru jest świetne.
    W dodatku posiadasz ogromny talent, który daje czytelnikowi olbrzymią radość.
    Twoich prac, zwyczajnie nie da się nie czytać. Wciągają od samego początku do końca. Dlatego biegnę na nowego bloga, na którym na pewno będę obecna.
    Jeszcze raz, ogromnie dziękuję! 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była sama przyjemność pisać dla takich czytelników :*

      Usuń
  4. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że to już koniec tej historii. Serio, strasznie się do niej przywiązałam i nie ukrywam, że żal będzie rozstawać się z bliźniaczkami. Od samego początku Lina i Lena skradły moje serce, a w zespole z pewnym Wikingiem skutecznie wpisały się na listę jednych z moich zdecydowanie ukochanych postaci.
    Zresztą rozstanie z twoim opowiadaniem, to także rozstanie z Wankiem! Nie wiem, jak to przeżyje... Przecież ten niereformowalny człowiek rozwala system nawet w epilogu, a do tego naprawdę trzeba mieć talent. Jego wybryki ktoś powinien zapisać w osobnym dokumencie, bo mogą być skutecznie wykorzystywane jako lek antydepresyjny.
    Ogólnie sam epilog jest słodki, uroczy i normalnie cud, miód i orzeszki. Fajnie, że chwilę jeszcze zajęło Danielowi oświadczenie się Linie, a nie, że tak wszystko szybko i od razu. A ten spontaniczny ślub był bardzo w stylu Liny Lahm. Choć obstawiam, że Wanki czuł się mocno zawiedziony, tym, że nie mógł zrobić na nim rozróby.
    Żeby równocześnie być w ciąży z bliźniakami, to trzeba mieć naprawdę talent. Albo być siostrami Lahm. Oj, coś czuje, że te dzieciaki nieźle dadzą popalić rodzicom. Na miejscu Andreasa i Daniela już uzbrajałbym się w zapas herbatki uspokajającej.
    Nie bardzo wiem, co jeszcze mogę napisać. To opowiadanie było naprawdę genialne, ale już wiem, że wszystko, co napiszesz takie jest. Lecę więc komentować pierwszy rozdział historii madryckiej.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi samej było trudno napisać epilog i się z nimi rozstać :( Dziękuję za miłe słowa i obecność :*

      Usuń
  5. To ja chciałam Ci podziękować! Ostatnio przechodialm przez trudny czas. A Twoje opowiadanie dostarczało mi mnóstwo śmiechu, często nawet do łez i pozwalało zapomnieć o kłopotach.
    Będę tęsknić za tymi wariatami. Dziękuję za Twój poświęcony czas, bo to była świetna rozrywka. A po przeczytaniu tej historii już nigdy nie spojrzę na Wanka tak samo.
    Mam nadzieję, że wena cię nie opuści i będziesz pisać dalej.
    Także pozdrawiam i weny życzę
    Madźka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała przyjemność po mojej stronie :) Cieszę się że moje "wypociny" na coś się zdały :*

      Usuń
  6. Jeżeli myślałaś, że mnie tu zabraknie to jesteś w ogromnym błędzie. Otóż... Jestem! Spóźniona, wiem, ale jestem. Nie mogłam sobie odpuścić tego komentarza, a poza tym tak bardzo przywiązałam się do tego opowiadania i tych bohaterów, że nie mogłabym ich tak po prostu zostawić.
    Ło hoho... Ile tu się zadziało. Aż nie wiem od czego zacząć.
    Chyba zacznę od ciąży. Dwie bliźniaczki będą miały bliźniaki w tym samym czasie. Przypadek? Nie sądzę 😂 Te dwie to są udane. Zresztą cała ich rodzinka i przyjaciele są udani.
    Oświadczyny były boskie, ale ślub to po prostu rozwalił system. Zdecydowanie było to w stylu Liny. Po co te wszystkie zaproszenia, ciągnące się w nieskończoność planowanie, serwetki, kwiastki sratki? To by było zbyt nudne i normalne. A jak wiadomo Linie Lahm do normalności sporo brakuje.
    Nigdy w życiu nie spodziewałabym się akurat takiego zakończenia, ale powinnam już wiedzieć, że po Tobie można spodziewać się wszystkiego.
    Myślałam, że Wankowi uda się z Niką, ale może to i lepiej. Najwyraźniej do siebie nie pasowali. Natomiast z Danielą widać, że do siebie pasują. Zresztą najważniejsze tutaj jest to czy da radę z nim wytrzymać. Myślę, że to jest jedyny wyznacznik. A poza tym jakoś od samego początku nie wróżyłam powodzenia tamtemu związkowi. Miałam wrażenie, że Nika nie umiała znosić wygłupów tego głupka.
    Wanki Mistrzem Olimpijskim? To świetna wiadomość! Brawo! <3
    Najchętniej pożegnałabym się z każdym bohaterem z osobna i napisała o nim po kilka (albo kilkanaście) zdań, ale wtedy to bym chyba trafiła do księgi Guinnessa za najdłuższy napisany komentarz 😂
    Lina Lahm i Andreas Wank to po prostu moi mistrzowie życia. Tej dwójki chyba nikt nie przebije.
    Lina <3 Lena <3 Tande <3 Andi <3 Wanki <3 i cała najkochańsza reszta <3 <3 <3
    Nie mogę się z nimi rozstać i na pewno będę często tu wpadała, żeby przeczytać tę historię od nowa i "spotkać się" z bohaterami.
    Nie wiem, co ja teraz zrobię bez Wanka. Ten chłopak totalnie skradł moje serce <3 A tak nawiasem mówiąc to nadal uważam, że pasowałby do mojej Emily 😂👌
    Lina i Tande parka idealna <3 Będzie mi brakowało ich przekomarzania się.
    Na koniec chciałabym Ci podziękować za Twój trud, i że pisałaś to opowiadanie, a ja miałam okazję ją czytać. Masz ogromny talent, kochana! <3
    Zdecydowanie mihe powiedzieć, że było to jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam. Nie rzucam tych słów na wiatr tylko mówię całkiem poważnie. Jeszcze nigdy się tak nie uśmiałam czytając jakiekolwiek opowiadanie. Przez Ciebie ludzie w autobusach myśleli chyba, że jestem jakaś psychiczna, gdy śmiałam się jak wariatka.
    Dziękuję <3
    Cieszę się, że zostajesz i będę miała szansę czytać kolejne Twoje arcydzieło. Dzisiaj albo jutro pojawię się na nowym blogu. Dużo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. 38 years old Human Resources Assistant IV Dolph Babonau, hailing from Trout Lake enjoys watching movies like Melancholia and Table tennis. Took a trip to Mausoleum of Khoja Ahmed Yasawi and drives a Optima. Oficjalna strona

    OdpowiedzUsuń
  8. 51 year old Business Systems Development Analyst Fianna O'Collopy, hailing from Cottam enjoys watching movies like Funny Bones and Horseback riding. Took a trip to Strasbourg – Grande île and drives a Ferrari 250 GT LWB California Spider. przeczytaj ten artykul

    OdpowiedzUsuń