sobota, 14 kwietnia 2018

10. Ten sam nieuleczalny przypadek.

Pjongczang, 18 lutego 2018.

Obudziłam się wtulona w coś bardzo ciepłego i przyjemnego w dotyku. Zamruczałam niczym mały kotek rozciągając się ostrożnie, aby nie obudzić Daniela. Ale ku mojemu zaskoczeniu, Norweg już nie spał, a jedynie leżał na łokciu i z uśmiechem się mi przyglądał. Odwzajemniłam ten gest i poprawiłam włosy, chociaż zdawałam sobie sprawę, że mam na głowie jedną wielką szopę.
- Dzień dobry. - szepnął i cmoknął mój nosek. - Jak się spało?
- Hmm ... nie odczuwam żadnych skutków ubocznych związanych z upadkiem, także taka sytuacja nie mogła mieć miejsca. - zaśmiałam się. - Ale nie patrz tak na mnie, z rana nie jestem w zbyt wyjściowym stanie.
- Jesteś piękna. - wzruszył ramionami. Poczułam gorąc na policzkach, więc próbowałam jakoś to ukryć przed nim kosmykami włosów. Ale na całe szczęście w tym samym momencie zbudził się nasz nocny towarzysz.
- Ach, ależ się wyspałem! - usiadł na łóżku rozciągając się. Dodam, że w samych bokserkach! A że byłam młodą i zdrową kobietą, z orientacją heteroseksualną, to moim naturalnym odruchem było zerknięcie tam, gdzie niestety Tande mi uniemożliwił przez zasłonięcie oczu! No bezczelny!
- Ej! - kopnęłam go w nogę, ale nic sobie z tego nie zrobił. Fannemel jedynie zaśmiał się głośno, po czym chwycił swoje ubrania i udał się do łazienki pod prysznic. - No chyba nie powiesz mi, że jesteś zazdrosny?
- O tego małego krasnala? - prychnął.
- Mały, a wariat. - parsknęłam śmiechem. Mina Daniela była bezcenna! Ale tylko przez kilka sekund, bo po chwili wpadł na idiotyczny pomysł i zaczął mnie łaskotać ... - Nie! - pisnęłam próbując się mu wyrwać. - Daniel proszę! Bo zaraz mnie Stöckl usłyszy i pomyśli, że mnie molestujesz!
- A molestuje Cię? - przerwał na chwilę patrząc na mnie uważnie. Uśmiechnęłam się uroczo i założyłam mu kosmyk włosów za ucho. - Musisz mnie przeprosić jeśli chcesz żebym przestał ...
- Przeprosić? - prychnęłam i szybko tego pożałowałam. - Ok! Przepraszam, przepraszam ... tylko już tak nie rób. - poprosiłam. Norweg zrobił cwaniacką minę i dzióbek ze swoich ust, dając mi jasny znak, czego oczekuje. Uniosłam się ostrożnie na łokciach i złożyłam na jego ustach pocałunek, który błyskawicznie odwzajemnił. Boże, gdzie on się nauczył tak całować?
Nasze języki momentalnie odnalazły do siebie drogę, a ja osunęłam się z łokci i opadłam na poduszkę z westchnieniem. Jedną dłoń położyłam na jego karku chcąc mieć go bliżej siebie, o ile to było w ogóle możliwe w tym momencie, a z drugą mimowolnie uciekłam na jego klatę badając twarde, niczym stal, mięśnie. Wyczułam jak głęboko wciąga powietrze i chwyta za moje udo, aby po chwili zarzucić na swoje biodro. Jego dłoń jeździła po mojej nodze co raz to wyżej i wyżej doprowadzając mnie wręcz do utraty świadomości. A gdy znalazła się w wewnętrznej stronie mojego uda, jęknęłam w jego usta. Daniel swoje usta przeniósł na moją szyję i ostrożnie ułożył się na moim ciele. Instynktownie objęłam go nogami poddając się przyjemności. Przymknęłam delikatnie powieki i kreśliłam na jego nagich ramionach wzory. Jego dłoń niespodziewanie znalazła się pod moją, a raczej jego koszulką, po czym powoli zaczęła sunąć ku górze. Z wrażenia uchyliłam usta, gdy ostrożnie objął moją pierś. Zaczęłam się wiercić i to wcale nie dlatego że było mi źle, wręcz przeciwnie! Nie mogłam znieść tych przyjemnych tortur. Otarłam się o jego ciało wyczuwając jak na niego działam, skutkując tym, że na kilka sekund zaprzestał swoich czynności. Westchnął cicho ściskając dłoń w pięść i nagle zjechał po moim brzuchu w dół.
- Czekaj. - zatrzymałam go gdy już dotykał krańca mojej bielizny. Zrobiłam to z bólem serca, ale ... - Fannis ... prysznic ... - Norweg podniósł głowę i przez chwile przysłuchiwał się odgłosom zza ściany. Woda wciąż się lała. Chyba zwariował!
- Cśśś ... - wyszeptał nachylając się, aby pocałować moje usta. Niespodziewanie chwycił zębami dolną wargę, a gdy na tym się skupiłam, wsunął dłoń pod moją bieliznę. Aż uniosłam klatkę piersiową z wrażenia. - Odpręż się. Jemu jeszcze zejdzie ... z minutkę. - wyszeptał, a ja jęknęłam gdy odnalazł najwrażliwszy punkt. Jego palce działały cuda, a ja wychodziłam wręcz z siebie, aby nie zacząć krzyczeć. Mój oddech był na maksymalnych obrotach, a ciało wierciło się we wszystkie strony. Jeszcze chwila, jeszcze momencik ...
- Daniel. - jęknęłam rozpaczliwie gdy moim ciałem wstrząsnął ogromny dreszcz przyjemności. Wbiłam swoje usta w jego chcąc w jakikolwiek sposób zdusić w sobie krzyk. Norweg objął mnie mocno i do siebie przytulił składając na mojej skroni subtelny pocałunek. Nie wiem ile minęło czasu od tej chwili, ale przez chwile na prawdę się wyłączyłam przeżywając to co się przed chwilą wydarzyło. Tande gładził mnie po plecach i scałowywał czoło, ucho oraz policzek. Odpływałam ...
- A wy co? - usłyszałam za sobą wesoły głos Fannemela. Cała zesztywniałam, ale dotyk Daniela dość szybko doprowadził mnie do odprężenia. - Nie naprzytulaliście się przez noc?
- A Ty, co taki wesoły? - Daniel odwrócił "kota ogonem." - Mam Ci dać po mordzie za szlajanie się z moją siostrą?
- Ty się nie mądruj tylko szykuj na trening. Masz nie całą godzinę. - odważyłam się odsunąć od blondyna. Spojrzał na mnie z delikatnym uśmiechem i poprawił włosy. Zerknęłam na Fannemela, który zadowolony zaczął układać swoje.
- Idź pierwsza do łazienki. - szepnął Tande. - Muszę mu jeszcze dać kazanie związane z moją siostrą. Lepiej żebyś tego nie słyszała ...
- Tylko bądź delikatny. - cmoknęłam go w policzek.
- A kiedykolwiek nie byłem? - spojrzał na mnie tajemniczym wzrokiem. Zarumieniona chwyciłam moje rzeczy i czmychnęłam do łazienki. 

*

Ostrożnie nacisnęłam klamkę i wślizgnęłam się do mojego pokoju hotelowego. Ku mojemu zaskoczeniu, nie było w nim Leny i Katrin. Sądząc jednak po godzinie, musiały być w tej chwili na śniadaniu. Może i dobrze ... ogarnę się do ich powrotu. Otworzyłam drzwi do szafy i omiotłam swoje ubrania uważnym spojrzeniem.
- Aha! - aż podskoczyłam przerażona, gdy usłyszałam odgłos za swoimi plecami. - Mam Cię Lino Lahm! - no tak ... Andreas Wank we własnej osobie.
- Psiapsi ... wytłumacz mi proszę, co robiłeś w naszej łazience? - położyłam ręce na biodrach mierząc go uważnym spojrzeniem.
- Ty nie odwracaj kota ogonem! - pogroził mi palcem przed nosem. - Gdzie spędziłaś tę noc?! I co najważniejsze ... z kim! - tupnął nogą. Przewróciłam zirytowana oczami. Miałam te swoje dwadzieścia dwa lata i chyba miałam prawo do prywatności i podejmowania własnych decyzji.
- A czy to nie ważne, że wróciłam cała i zdrowa? - westchnęłam. Nie miałam ochoty na żadne sprzeczki. Byłam głodna jak wilk!
- To się jeszcze okaże. - mruknął mierząc mnie uważnym wzrokiem. Jedynie prychnęłam odwracając się do niego tyłem. Wyciągnęłam z szafy czarne rurki oraz biały podkoszulek, dając mu do zrozumienia, że chcę się przebrać. - Przyznaj się, byłaś z Tande?
- Tak, byłam u Daniela! Zadowolony?
- Trzymał ręce przy sobie?
- Wank! - krzyknęłam rzucając w niego moimi spodniami. - Nie pozwalaj sobie!
- Lina, ja się po prostu martwię. - usiadł na łóżku ze smutną miną. - Znikasz na całą noc, na dodatek z chłopakiem, którego była przyjechała do Korei i twierdzi, że nadal są razem ... nie chcę żebyś cierpiała.
- Oj Psiapsi. - jęknęłam i usiadłam na jego kolanach obejmując go za szyję. - To już jest wyjaśniona sprawa i nie chcę do niej wracać. Zresztą nie planowałam całonocnej ucieczki, musiałam gdzieś się ukryć przed wściekłym Richim!
- Jak mogłaś iść na akcję obcięcia mu wąsów beze mnie! - oburzył się co mnie rozbawiło.
- Tego też nie planowałam, samo wyszło. - wzruszyłam ramionami. - Chce mnie zamordować, co?
- Ja i Andi na to nie pozwolimy! - zawołał buntowniczo na co przytuliłam go mocno i dałam buziaka w policzek. - Ugh ... Lina! - skrzywił się. - Śmierdzisz Norwegiem!
- No wiesz co! - zerwałam się z jego kolan i powąchałam moją bluzę. Rzeczywiście ... to był zapach Daniela. - Jego perfumy wcale nie śmierdzą, są bardzo ładne!
- Oh, na prawdę? - zrobił cwaniacką minę, na co jedynie się zarumieniłam. - Ty się zaczynasz zakochiwać!
- Nie prawda!
- Prawda, prawda kurdupelku. - zachichotał, na co dostał poduszką po głowie. 

*

Zakochałam się? Też coś! To że mi się podoba, a przecież tego nie ukryje nawet przed samą sobą, to nie znaczy że to musi być miłość! Tym uczuciem zdefiniowałabym związek Leny i Andiego, albo moich rodziców ... a ja nawet nie wiedziałam kim z Danielem dla siebie jesteśmy. Parą? Phi! Znajomymi? Hmm zbyt małe słowo. Znajomymi z przywilejami? Oj ... zdecydowanie.
Na samo wspomnienie dzisiejszego poranka nogi się pode mną ugięły, aż mocniej musiałam chwycić się barierki. Boże, co ten chłopak ze mną robił! Wcześniej spotykałam się z kilkoma, ale to nie było to samo. Żaden nie wzbudził we mnie tyle emocji co Wiking z Norwegii. I jego usta. I jego dłonie. I jego ... ugh!
- Dobrze się czujesz? - obok mnie pojawiła się Lena z dwoma parującymi kubkami. - Jesteś zarumieniona. Nie masz przypadkiem gorączki? - przyjrzała mi się uważniej.
- Umm ... nie. Może to przez ten wiatr. - wzruszyłam ramionami i wzięłam od niej gorącą herbatę. - Gdzie Katrin i Markus? - zmieniłam temat rozglądając się wokół za naszą nową parą. Eisenbichler nie brał udziału w dzisiejszym treningu ponieważ do drużynówki Schuster wybrał Stephana. Z tego też względu brunet miał z nami obejrzeć zmagania swoich kumpli.
- Jakby Ci to powiedzieć. - zaczęła rozbawiona. - Zostawiłyśmy wolny pokój ...
- O nie! Tylko nie moje łóżko! - jęknęłam z obrzydzeniem.
- Już nie bądź taka święta - trąciła mnie łokciem co momentalnie jej oddałam. - Wank nam gdzieś przepadł, podobno dorwał się do miejsca dla trenerów. - OJEZUSMARIAMATKOBOSKA!!! - Mamy okazję żeby wreszcie porozmawiać tylko we dwie. Jak mniemam pogodziłaś się z Tande.
- W sumie ... nie było w ogóle powodu do jakiegokolwiek nieporozumienia. - przeczesałam włosy dłonią. - I tak, spędziłam tą noc u niego. Ale tylko spaliśmy! - od razu zastrzegłam, tyle że Lena zaczęła się ze mnie śmiać. - No co? Prawdę mówię!
- Po prostu Cię nie poznaję. - pokręciła głową. - Doskonale wiesz, że nigdy nie byłam zwolenniczką Twoich poglądów. No wiesz ... facet na chwile i tak dalej. A teraz nagle mi mówisz że z Tande tylko wymieniacie ślinę, niczym nieśmiałe nastolatki ...
- Nie wspominałam nic o ślinie!
- Więc tylko trzymacie się za rączki?
- Lena! - jęknęłam pierwszy raz w życiu czując się niekomfortowo. To zawsze ja przeprowadzałam z nią takie wywiady! - Serio chcesz wiedzieć do której bazy doszliśmy?
- A doszliście? - zachichotała na co kopnęłam ją w kostkę zażenował. - O Mój Boże, Ty się rumienisz! - zakryła usta dłonią.
- A Andi mówi, że to ja za dużo czasu spędzam z Wankiem! Już ja mu wytłumaczę co i jak! - zagroziłam, ale Lena i tak się śmiała ocierając łzy z policzków. Jeszcze nigdy w życiu nie byłam taka zawstydzona! - Ja się do Ciebie nie przyznaję!
- Kochana, jestem Twoim lustrzanym odbiciem. - wytknęła mi język, co oczywiście odwzajemniłam. W ciszy skupiłyśmy się na oddawanych skokach. Oczywiście gdy nadeszła pierwsza próba Daniela wyczułam na sobie rozbawiony wzrok siostry. Jedynie wywróciłam oczami i nie odezwałam się ani słowem. Jak dobrze że Psiapsi bawi się w trenera, bo ich dwoje z głupimi myślami to byłoby zbyt dużo jak dla mnie. Ale że stałyśmy przy barierce, obok której przechodzili zawodnicy, nie było szans żeby Tande nas nie zauważył.
- Gdzie masz czapkę? - zapytał surowym głosem na co jedynie jęknęłam zrezygnowana. Na początku nie zauważył Leny, więc tym bardziej jego mina była komiczna, gdy odwróciła się do niego przodem. - Hej ...
- Cześć. Jestem Lena. - wyciągnęła dłoń, którą uścisnął wypowiadając swoje imię. - Nareszcie mamy okazję się poznać. - uśmiechnęła się uroczo, na co przytaknął przyglądając się nam uważnie.
- Szukasz różnic? - zapytałam rozbawiona.
- Już dawno znalazłem, chciałem się tylko upewnić. - wzruszył ramionami. - Mam nadzieję że moja czapka nadal tkwi w kieszeni twojej kurtki i zaraz będziesz ją miała na głowie. - mruknął porozumiewawczo. Uniosłam wzrok do nieba, ale spełniłam jego żądanie.
- Zadowolony?
- Wow, to jest cud. - wyszeptał mój klon. - Mogę Ci zrobić zdjęcie?
- Lena, Ty już dzisiaj przeszłaś samą siebie. - warknęłam, ale ta jedynie się cieszyła jak dziecko, które dostało lizaka. Daniel już otwierał usta, aby coś powiedzieć, gdy nagle znikąd pojawił się Wellinger i zmierzył nas zdezorientowanym spojrzeniem.
- Przegapiłem coś? - spytał dając buziaka zadowolonej Lenie.
- Oh, i to ile! - zachichotała moja siostra. Serio? Czy ona coś dzisiaj ćpała? Muszę spytać Wanka czy czasami nie podzielił się z nią swoimi specyfikami! - W każdym bądź razie Daniel nie wiem jak to zrobiłeś, ona nawet naszej mamy nigdy nie słuchała jeśli chodzi o nakrycia głowy.
- O właśnie ... Lina od kiedy Ty ...
- Po prostu zamilcz Fioletowa Krowo! - pisnęłam zażenowana. - Od kiedy nie obściskujecie się po kątach? Zostało wam mało czasu, zaraz z powrotem będziesz musiał iść na górę!
- Wystarczyło powiedzieć, że chcecie być sami. - puścił mi oczko odciągając rozbawioną Lenę na bok. Zawstydzona zakryłam dłońmi twarz i zaczęłam liczyć do dziesięciu. Jednak gdy byłam przy pięciu, Daniel postanowił mi przerwać i odsunął moje ręce z uśmiechem.
- Grzeczna dziewczynka. - pochwalił mnie.
- Ugh ... przepraszam Cię za nich. Normalnie się tak nie zachowują. Doskonale wiem że to jest zemsta za to, że ich kiedyś nakryłam. - mruknęłam co go rozbawiło. - Chociaż ... cokolwiek by nie zrobili, to i tak tego nigdy nie przebiją.
- Na pewno nie. - pokręcił głową. - Ale wyglądasz uroczo w tej czapce.
- Jak zaraz zacznie mnie głowa swędzieć to ją ściągnę. - oznajmiłam choć na razie, ku mojemu zaskoczeniu, nic się nie działo.
- Jakbym słyszał Idę. - wywrócił oczami. - Ten sam nieuleczalny przypadek.
- Uwielbiam Twoją siostrę. - uśmiechnęłam się. Norweg nachylił się nade mną i złożył na moich wargach subtelny, aczkolwiek namiętny pocałunek. Nie zdążyłam dobrze odwzajemnić tego gestu, a jego usta były już przy moim uchu.
- Mówiłem już, że szaleję za Tobą? - szepnął nadgryzając płatek, po czym odsunął się z cwaniackim wyrazem twarzy. Moje kolana były jak z waty! Co on ze mną robił ...
- Chodź Daniel. - Andi poklepał go po ramieniu. - Na nas pora. - pomachał kierując się w stronę domków. Tande jedynie puścił mi oczko i ruszył za nim. Znowu zostawił mnie oszołomioną ... 

***

* Perspektywa Daniela

Szedłem za Wellingerem w stronę wyciągu, uśmiechając się głupio pod nosem. A to wszystko przez tą małą zołzę! Jednym swoim spojrzeniem sprawiała, że świat wokół przestawał być szary, a monotonia i rutyna nie istniały. Po prostu chciało się żyć! Przebywając z nią budziły się we mnie nowe siły. Nie mogłem doczekać się jutrzejszej walki o medale. Czułem w kościach że to będzie mój dzień!
- Czyli Ty i Lina ... - Andi zmierzył mnie uważnym wzrokiem, gdy zajmowaliśmy miejsce na wyciągu. - To jest po prostu niesamowite.
- Co jest niesamowite? - nie rozumiałem o co mu chodzi ...
- Po prostu ją znam, a przynajmniej tak mi się wydaje. Na prawdę Daniel, nie wiem co Ty z nią zrobiłeś, ale zniknął ten mały pyskaty cwaniak! - czy ja wiem ... - Ty sobie nawet nie wyobrażasz co ona i Wank potrafili robić. - zaśmiał się, a mi przed oczami stanęła scena spod klubu. - A najbardziej dziwi mnie to, że nic nie zauważyłem.
- Szczerze mówiąc, sam nie wiem kiedy to się stało.
- Skąd ja to znam. - uśmiechnął się pod nosem. - Jednego dnia poznałem Lenę, a drugiego byłem w niej do szaleństwa zakochany. Wtedy myślałem że to po prostu urok tej Olimpiady, bo można wręcz powiedzieć że jesteśmy tu zamknięci. Ale po powrocie ... - przerwał na chwilę. - ... nie mogłem znaleźć sobie miejsca bez niej.
- Przynajmniej mieszkacie w tym samym kraju. - mruknąłem. I właśnie w tym momencie dotarł do mnie fakt, jakie to wszystko było naiwne i dziecinne. Andreas miał rację, podczas Olimpiady jesteśmy jakby zamknięci, a potem, po kilku magicznych dniach, zderzymy się z szarą rzeczywistością. Już nie wpadnę na nią przypadkiem, już nie przyjdzie do mnie po pomoc ... bo ona będzie w Niemczech, a ja w Norwegii.
- Wiesz co mi kiedyś Lina powiedziała? Że moje i Leny rozstania podczas moich wyjazdów, mieszkanie w innych miastach ... to wszystko to test naszego związku. Albo będziemy razem mimo wszystko, albo lepiej żeby wcześniej to wszystko szlag trafił. Wtedy się zirytowałem na nią, ale miała rację. Szczególnie teraz to widzę ...
- Tylko że ja i Lina ... my nie jesteśmy razem. - odpowiedziałem zakłopotany.
- My też nie byliśmy, gdy opuszczaliśmy Soczi. - zaśmiał się, po czym spoważniał. - Słuchaj Daniel, wiesz że Cię lubię ale ... jeśli ją skrzywdzisz to złamię Ci nos. A to i tak będzie zbyt mała kara przy tym, co czekałoby Cię z rąk Wanka. Od razu szykowałbyś się do tej waszej ... Walhalli?
- Oglądałeś Wikingów? - spytałem rozbawiony, po czym zeskoczyłem z wyciągu. -  Walhalla to miejsce przebywania poległych w chwale wojowników. Sądzę że Wank nie dałby mi jakichkolwiek szans na podniesienie chociażby palca ...
- To fakt.
- Nie martw się, nie skrzywdzę jej. - poklepałem go po ramieniu, po czym już w ciszy ruszyliśmy do pomieszczenia dla zawodników.

***

* Perspektywa Liny

- LAHM!!! - wrzeszczał Schuster idąc w moją stronę. Stałyśmy akurat z Leną pod ich domkiem i cierpliwie czekałyśmy na nasze niemieckie gwiazdy. Odwróciłam się do niego zaskoczona, po czym uśmiechnęłam uroczo i niewinnie, próbując przypomnieć sobie szybko w myślach, co takiego zrobiłam nie tak. Bo przecież byłam grzeczna! Chyba ... - Weź go ode mnie, bo inaczej jutrzejsze niemieckie gazety będą miały o czym pisać! Trener zamordował zawodnika z premedytacją! Dobry tytuł?! - dałabym sobie rękę uciąć, że para mu szła z uszu gdy stanął obok mnie ...
- Umm ... Andreas, dlaczego zirytowałeś pana trenera? - wychyliłam się w stronę obrażonego na cały świat Wanka.
- Zirytował?! Doprowadził mnie do białej gorączki! Oh ... chyba mam zawał. - chwycił się za skroń i podtrzymał ściany domku. Dobry bajer pół sukcesu.
- Chciałem tylko pomóc. - wzruszył ramionami, na co Schuster warknął pod nosem. - Były wyśmienite warunki dla Richarda więc ...
- Chciałeś go zabić! - przerwał mu trener. - Gdy Richard usiadł na belce, nasz szanowny pan Wank zaczął wyrywać mi chorągiewkę, chcąc go puścić w beznadziejnych warunkach!
- Wcale nie były beznadziejne!
- WANK!!!
- Psiapsi, ja jednak uważam że pan Schuster zna się lepiej na warunkach. - zaczęłam niepewnie, po czym chwyciłam go pod ramię. - Ja Ci już mówiłam, zrób sobie najpierw kurs na trenera czy coś takiego, potem idź na jakieś praktyki i dopiero wtedy wygłaszaj swoje teorie i nie denerwuj trenera. Wiesz doskonale że to źle wpływa na jego zdrowie.
- Lahm, jesteś aniołem.
- Phi! Zdrowie ... - Wank nachylił się nad moim uchem próbując mówić szeptem. Próbując ... - Jakby dostawał zawału to by się chwytał za serce, nie za skroń ...
- A wylew coś Ci mówi?! - wspominałam że Schuster ma słuch nietoperza? Wszystko usłyszy! A szczególnie wtedy gdy jego podopieczni na niego nadają ... w szczególności Wank. - Że też się zgodziłem na to żebyś tu przyjeżdżał! Powinieneś nie opuszczać Pucharu Kontynentalnego!
- Ja wiem że trener nie może się doczekać aż wrócę do kadry, ale powoli i spokojnie ...
- WANK!!!

***



Cóż ... cwaniak Daniel robi wszystko, aby Lina również oszalała na jego punkcie ... i chyba mu się to udaje :)

Moje drogie, cieszę się że moje wypociny sprawiają że się śmiejecie, bo w końcu śmiech to zdrowie! A moje poczucie humoru raczej nie pozwala mi pisać czegoś poważnego ... przykładem jest nasz Psiapsi <3

5 komentarzy:

  1. Psiapsi dawał czadu jak zwykle <3 poważny Wank, bez swoich teorii nie był by Wankiem. Jego spięcie z trenerem było tak komiczne, że się popłakałam. Fajnie, że Lina ma takiego przyjaciela.
    Lina i Daniel wow zaczyna się między nimi dziać i to konkretnie. Po mału zaczynają się od siebie uzależniać i to jest takie super. Oni tak do siebie pasują. Ciekawe jak to będzie po olimpiadzie? Przecież są z dwóch różnych państw. Związek na odległość cóż...Może być ciężko, ale nie jest to nie do zrobienia!
    Życzę weny i wyczekuję następnego rozdziału,
    N

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że pan Tande robi wszystko, żeby Lina oszalała na jego punkcie i... Zdecydowanie bardzo mu się to udaje! :D Uwielbiam tę scenę poranną między nimi hihi <3 Ach, gdyby Fannis nie brał prysznica, ba, gdyby go nie było w pokoju... :D ^^ No, ale co ja gadam :D Uzależniają się od drugiej osoby, chcą być jak najbliżej siebie i cieszyć się tym, co jest i przeżywać razem piękne chwile <3 No to rano zachciało im się igraszek ^^ Dobrze, że Fannis nie wyszedł z łazienki haha :D I mam nadzieję, że Daniel jednak nie obił mu buzi za Idę ^^
    I wiesz, co Ci powiem? Dla mnie ten rozdział wygrała Lena i jej docinki hahaha, to było mistrzostwo! :D Ładnie to tak się nabijać z siostry i z jej zażenowania, no ładnie? Hahaha :D Faktycznie, gdyby był z nią jeszcze Wanki to biedna Lina i biedny Daniel :D Wanki oczywiście musiał dołożyć swoje trzy grosze, bez tego nie byłby Wankim <3 Jego troska o Linę mnie rozczula ^^
    Biedny trenero, żeby on faktycznie nie dostał zawału na tych Igrzyskach przez Wanka :D Albo wylewu! :D Co oni tam z nim mają, siedem światów :D
    I Wellinger mądrze gada, polać mu! Chociaż... Czy ja wiem, czy to dobry pomysł :D Tak, już widzę, jakby Andi przywalił Danielowi w nos hihi, ciekawe czy by ustał ^^ :D
    Nie mogę się doczekać nowego! :)
    <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Poranek Liny i Daniela, musiał być bardzo przyjemny. Coraz więcej się nimi dzieje, kto wie jakby się to skończyło, gdyby nie Fanemmel w łazience... 😄
    Swoją drogą, mam nadzieję, że zbytnio nie oberwał za spotkania z Idą. 😁
    Wanki jak zawsze przyprawił mnie o ból brzucha ze śmiechu. On jest taki przezabawny, że nie potrafię czytać o nim bez szerokiego uśmiechu.
    Lena też dzisiaj zachowywała się, jak nie ona. Te jej komentarze i insynuacje. Aż zawstydziła naszą Linę, normalnie jakby się zamieniły rolami. 😂
    Daniel dostał ostrzeżenie od Andreasa. Na jego miejscu, pilnowałabym się na każdym kroku. Chyba, że chce aby jego nos ucierpiał. Ciekawi mnie tylko, co się stanie jak Olimpiada dobiegnie końca. Wtedy naprawdę Linę i Daniela czeka prawdziwy test.
    Biedny Shuster. 🤣 Co on ma się z tym Wankiem. Przecież on go w końcu wykończy. 😂
    Czekam na następny rozdział, nie mogąc się go już doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wanki powrócił! :D Takiego przyjaciela to tylko pozazdrościć. Uwielbiam jego spięcia z trenerem. Uśmiałam się do lez 😂 Arcydzieło tak samo jak zgolenie wąsa Richardowi!
    No no no... Miiiłość roośnie wokół nass! <3 Zaczyna się dziać. Lina już nie ucieju przed Danielem i nie potrafi się mu stawiać. Strasznie ich do siebie ciągnie, więc mam nadzieję, że niedługo już przyciągnie do końca.
    Awww... Lina musiała uroczo wyglądać w jego czapce.
    I znowu to zrobił! Najpierw ją uwodzi, a potem jak gdyby nigdy nic sobie idzie. No co za facet!
    Zastanawiam się, jak będzie im się układało po olimpiadzie. Związki na odległość nie są łatwe. Musi im się udać!
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i życzę dużo weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Tande jest taki fajny :D I po uszy zakochany w Linie. Ich poranek był wyjątkowo... ciekawy ;) Już nie mogę się doczekać, kiedy dojdą do momentu, w którym żaden Fanemmel im nie przeszkodzi.
    Przy okazji czekam też na Daniela w roli nadopiekuńczego braciszka. To może być bardzo ciekawe doświadczenie.
    Wanki jest genialny, po prostu niereformowalny. Za każdym razem, gdy pojawia się w opowiadaniu, dosłownie umieram ze śmiechu. To zdecydowanie moja ulubiona postać w opowiadaniu.
    Lena zachowywała się cokolwiek... dziwnie. Zastanawiam się, jaki jest powód takiej zmiany. Mam pewną teorię, ale jeszcze się wstrzymam z jej wygłaszaniem.
    Andrea bawi się w obrońcę i superbohatera. Na miejscu Tande miałabym się na baczności, bo nigdy nie wiadomo, co Wellinger odwali. Szczególnie, że w razie czego ma do pomocy Wanka.
    Wydaje mi się, że Daniel niepotrzebnie się martwi. Jego związek z Liną ma duże szanse na to, by przetrwać rozłąkę. Zresztą nie wierzę, że Lina nie wymyśli, jak tu mieć chłopaka blisko siebie.
    Ode mnie to tyle. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, a w wolniej chwili zapraszam do siebie na ósemkę.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń