niedziela, 22 kwietnia 2018

11. Stopuj Tande, bedziesz mi dzisiaj potrzebny.

Pjongczang, 19 lutego 2018.

- "And yes, I'm kinda crazy, That's what happens baby ..."* - zacisnęłam mocniej powieki, chcąc uspokoić swoje nerwy. Znowu! Przestałam już liczyć który to raz moje biedne słuchawki stały się ofiarą dla tych barbarzyńców! - Zabije, które tym razem ... - warknęłam odwracając głowę. I momentalnie zrobiło mi się głupio. - Oh, cześć Ida.
- Hej. - zaśmiała się z mojej miny. - Przepraszam, też nie lubię gdy ktoś mi tak robi. Ale wołam Cię od minuty, a Ty nie reagujesz. - wytłumaczyła się robiąc to co ja, czyli opierając się o barierkę.
- Ugh, po prostu to przez tych popaprańców. - westchnęłam. - Odkąd tu jesteśmy to nie robią nic innego tylko wyrywają mi słuchawki z uszu. Jesteś sama? - zdziwiłam się nie widząc Andersa w promieniu kilku metrów od Norweżki.
- Tak się złożyło. - wzruszyła ramionami. - Mama jest z rodzicami Roberta, Fannis musiał zostać ze sztabem, a Anja ... - przerwała, a na jej twarzy pojawiło się zakłopotanie. Odchrząknęła nerwowo. - Także pomyślałam że może mogłybyśmy razem obejrzeć ten konkurs?
- Jasne. - uśmiechnęłam się i poprawiłam czapkę. Tak, jego czapkę! - Ale nie odpowiadam za ubytki na psychice podczas przebywania z Wankiem i Markusem.
- Spoko. - zachichotała. W tym samym momencie pojawiła się cała moja ferajna. Przedstawiłam im Idę, a oni kulturalnie uścisnęli jej dłoń wymieniając swoje imiona. W ramach ostrzeżenia kopnęłam Wanka w kostkę ... i to zaraz po tym, jak jego spojrzenie zjechało na tyłek siostry Daniela. Markus parsknął śmiechem zauważając to, po czym schował się za Katrin przed moim morderczym wzrokiem. Kretyni.
Konkurs się rozpoczął. Nie byłam ekspertem, ale czułam że nikt nie odbierze Norwegom zwycięstwa. Byli po prostu zbyt silni na ten moment. Po skoku Daniela, który był pierwszym zawodnikiem swojej drużyny, uśmiechnęłam się szeroko. Mówił że się poprawi i tak też zrobił! Widać to było szczególnie po jego minie.
- Co najmniej jakby ktoś mu zdjął parę kilko z pleców. - zachichotała Ida patrząc na mnie porozumiewawczo. Nic nie odpowiedziałam. Jedynie wtuliłam twarz w szalik, aby nikt nie zauważył moich rumieńców.
Niemcy walczyli o srebrny medal z Polakami. Najbardziej obawiałam się o Stephana, który nadal miał w głowie myśl o byciu najsłabszym ogniwem. Ja, jak i Andi, próbowaliśmy wybić mu to raz na zawsze, ale gdy nadchodził nerwowy moment, Leyhe zaczynał panikować. Musiał po prostu się przełamać.
- Zaraz zwymiotuję, co za nerwy! - pisnął Wank gdy zaczęła się druga część.
- Tylko nie na mnie! - odskoczył od niego spanikowany Markus. Zaczęli się przezbywać, a ja posłałam rozbawionej Idzie porozumiewawcze spojrzenie.
- Teraz Daniel! - klasnęła w ręce, na co Psiapsi jedynie wywrócił oczami. Tym razem jednak Lena strzeliła go przez ramię. I dobrze! 
Zagryzłam nerwowo wargę i zacisnęłam schowane w kieszeni kurtki dłonie w piąstki, obserwując jego lot. - 140,5 metra! - pisnęła Norweżka rzucając mi się na szyję. Uśmiechnęłam się szeroko czując jak szczęśliwy musi być w tym momencie.
- No Lina, czemu nie piszczysz? - szepnął mi do ucha rozbawiony Wank.
- Żebyś Ty zaraz nie zaczął piszczeć uciekając przed moim wybuchem. - syknęłam.
Została ostatnia tura. Byliśmy raczej pewni zwycięstwa Norwegów, ale zaczęła się nerwówka związana z miejscem dla Niemców. Medal mieli zapewniony, ale który? Po skoku Andiego, który chyba za bardzo chciał aż go spóźnił, sądziliśmy że to będzie brąz. Ale ...
- SREBRO!!! - krzyknął Wank, po czym wpadli z Markusem w swoje ramiona, a następnie wylądowali na śniegu. Zaczęli się tarzać wrzeszcząc jak dzikusy. Jakby co ... to ja ich nie znam! - Moje chłopaki!
- Nie ma mowy! - oburzyła się rozbawiona Lena. - Jeden jest mój!
- I tak masz powtarzać całe życie pani Wellinger! - krzyknął Andi niespodziewanie pojawiając się obok nas. Moja siostra z piskiem rzuciła się na jego szyję, a Wank z Markusem skoczyli ku zbliżającym się Leyhe i Geigerowi ... w ostatniej chwili Andi odskoczył z Leną. Inaczej wszyscy byliby jednym wielkim stosem leżących ludzi.
- Witaj w moim świecie. - rzuciłam rozbawiona do Idy. Jednak po chwili zostałam podniesiona przez Stephana. Zaśmiałam się głośno i objęłam jego szyję. - Gratuluje braciszku! Jestem z Ciebie mega dumna! - ucałowałam jego policzek.
- Nadal nie wierzę. - wyszeptał drżącym głosem. Objęłam go mocniej i zerknęłam na Idę, która dawała mi znaki że ucieka do Andersa. Pokiwałam głową odmachując jej. - Mam medal Igrzysk Olimpijskich ...
- Zasłużyłeś na to, a teraz uciekaj na to podium! - klepnęłam go w plecy. Szczęśliwe trio oddaliło się od nas. Oczywiście Richard nie uraczył nas swoją obecnością, jakbym co najmniej miała maszynkę w kieszeni!
Odetchnęłam głęboko i zerknęłam w stronę Norwegów. Daniel kucał zamyślony, przeżywając samotnie to, co się przed chwilą wydarzyło. Nie codziennie zostaje się Mistrzem Olimpijskim ... szczególnie że indywidualnie był dzisiaj najlepszy! Miałam ochotę objąć go mocno, ale wiedziałam że nie mogę. Zresztą i tak ochrona wywaliłaby mnie z powrotem za barierkę.
Oparłam się więc o nią i obserwowałam jak trzy najlepsze drużyny kierują się w stronę skromnego podium. Uśmiechnęłam się widząc radość moich przyjaciół oraz osób które poznałam dzięki tej Olimpiadzie. Olimpiadzie, która w tym momencie dobiegła końca. Przynajmniej dla mnie i mojej bandy. Już jutro mieliśmy powrotny samolot do Niemiec, a w czwartek musiałam udać się na Uczelnie. Szara rzeczywistość mnie brutalnie przywitała ...

Odwróciłam się tyłem, tym razem opierając się plecami o barierkę. Z głowy ściągnęłam szarą czapkę i z uśmiechem przyglądnęłam się jej. Powinnam oddać ją Danielowi przy najbliższej okazji, choć wiedziałam że to nie będzie łatwe.
Niespodziewanie przed moją twarzą pojawiła się biała maskotka, którą otrzymywali zawodnicy ...
- Ktoś chciałby Cię poznać. - Daniel szepnął wprost do mojego ucha. Na mojej twarzy pojawił się jeszcze szerszy uśmiech, a ten żartowniś pomiział noskiem maskotki mój nos. - Nazywa się Daniel.
- Nie prawda. - zaśmiałam się. - Nazywa się Soohorang czy jakoś tak ... po za tym Daniel jest jeden. - odwróciłam się w jego stronę. Stał po drugiej stronie barierki i uśmiechał się tym swoim zniewalającym uśmiechem. - Gratulacje Mistrzu, wreszcie się poprawiłeś.
- Obiecałem Ci to. - wzruszył ramionami, po czym podał mi maskotkę. - Jest Twój. - dodał, a ja podziękowałam biorąc tygryska do ręki. - Będziesz dzisiaj w Niemieckim Domu Olimpijskim? - zapytał zakładając kosmyk moich włosów za ucho.
- Prawdopodobnie tak. - przytaknęłam. - Dlaczego pytasz?
- Cały mój sztab dostał zaproszenie od Niemców na wspólne świętowanie. - oznajmił co mnie pozytywnie zaskoczyło. - Także byłoby miło gdybyś tam była ...
- Hmm ... więc chyba nie mam wyjścia. - zaśmiałam się. - Tylko weź sobie jedną dość ważną radę do serca ... nie mieszaj szampana z bawarskim piwem. Zresztą będziesz tam, więc zobaczysz jakie są tego skutki. - ja niestety zrobiłam to raz ... o jeden raz za dużo.
- Obiecuję. - nachylił się i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. 

***

Dwie godziny później stałam przez lustrem w łazience i podkręcałam końcówki włosów prostownicą. Oczywiście urządzenie musiałam pożyczyć od Katrin, bo moja ... wiadome. Miałam na sobie szarą obcisłą sukienkę z grubszymi ramiączkami, do tego czarne pończochy i botki. "Bez kiecek nie ma wstępu!". Takie hasło zarzucił Markus gdy się rozstawaliśmy pod hotelem. Dobre sobie! Ciekawe czy to jego też dotyczy ...
- Lina, jesteśmy gotowe! - zawołała Katrin. Ostatni raz przeglądnęłam się w lustrze, po czym wyszłam z pokoju chwytając płaszczyk do ręki.
Pół godziny później byłyśmy na miejscu. Usiadłyśmy przy wolnym stoliku czekając na naszych Mistrzów. W międzyczasie Katrin poprosiła o trzy piwa, które w błyskawicznym czasie zostały przed nami postawione. Mój Iphone zawibrował, więc zaciekawiona zerknęłam któż to się do mnie dobija. Kolejne powiadomienie z Instagrama. Przed wyjściem oczywiście musiałam uwiecznić naszą trójkę na wspólnym zdjęciu i opublikować, więc teraz sypały się lajki i komentarze. Tym razem jednak uśmiechnęłam się pod nosem widząc że Daniel zaczął mnie obserwować. Co za ironia losu ... nawet nie mieliśmy swoich numerów!
- Kto tam napisał? - zainteresowała się Katrin, a ja pokazałam jej komentarz Norwega : "Grzecznie mi tam!". - Uuu ... jaki z niego hmm ... jakby to powiedzieć? - szukała w głowie odpowiedniego słowa.
- Wiking. - zachichotałam.
Nagle zrobiło się poruszenie, ponieważ nasze gwiazdeczki raczyły się pojawić. Obeszli całą salę wokół i wskoczyli na scenę. Chciało mi się śmiać z zakłopotania Stephana i Karla. Na pierwszy rzut oka było widać, że nie czują się zbyt komfortowo w centrum uwagi. Nie to co Andi i Markus! Królowie sceny!
- Chciałem skorzystać z okazji! - zawołał Andi biorąc do ręki mikrofon. - Wczoraj był wyjątkowy dzień, urodziny mojego najlepszego przyjaciela! Nie sądź Wanki że zapomniałem, zresztą i tak byś mi na to nie pozwolił. - tu zaczęliśmy się wszyscy śmiać, a Psiapsi stał pod sceną nie wiedząc co ze sobą zrobić. - Obiecałem Ci, że zdobędę z tej okazji medal, ale zgodnie z chłopakami uzgodniliśmy, że nasze podium w drużynówce będzie zdecydowanie lepsze, bo od nas wszystkich. Także w imieniu całej drużyny chcieliśmy zadedykować Ci to srebro z okazji urodzin i podziękować Ci za wsparcie i przyjaźń jaką nas obdarzasz. Bo bez Ciebie to nie byłoby to samo. - pociągnęłam nosem na te słowa. Andi machnął na niego ręką każąc wejść na scenę, a gdy wzruszony Wank to zrobił, wpadli sobie w ramiona. - Brawa dla mojego najlepszego przyjaciela! - zawołał, po czym zaczął mu śpiewać "Sto lat". Teraz to już Wank się popłakał ...
Jednak największego szoku doznałam gdy pojawił się Schuster i także objął Wanka składając mu życzenia. Musiał być po nie jednym piwie! Chłopaki oczywiście złapali za szampany i zaczęli się nimi lać ...
- Ewakuacja! - wrzasnęłam i wskoczyłam pod stół, a dziewczyny za mną. Nie po to szykowałyśmy się jak głupie, żeby być oblane szampanem na samym początku! Wystarczy że przez słowa Wellingera mam rozmazany makijaż.
Kwadrans później siedzieli przy naszym stoliku szczerząc się jak głupki do sera. Oprócz Richarda, który posyłał mi co rusz mordercze spojrzenia. Ale bez tych wąsów na prawdę wyglądał przystojnie! Nawet ja to musiałam przyznać ...
- No nie wiem ... - Lena próbowała doprowadzić do ładu włosy Wellingera, które stały we wszystkie strony. - Kazaliście się nam wystroić, a sami paradujecie w dresach.
- Kompletnie do nas nie pasując! - dodała Katrin, na co Markus zrobił smutną minkę łasząc się do niej niczym szczeniak.
- Kochanie, szkoda było eleganckiego stroju. Wiedzieliśmy że będziemy pływać w szampanie! - zauważył Andi całując ją namiętnie, na co Stephan wsadził sobie dwa palce do ust.
- Dobrze kombinuje. - zauważyłam popijając swoje piwo. Nieświadomie zerkając na zegarek ...
- Lena wolałaby z Tobą pływać w tym szampanie. - zauważył Wank poruszając charakterystycznie brwiami, na co Wellinger uśmiechnął się tak szeroko, aż można było dostrzec jego zęby mądrości. - Ale w jakimś osobnym pomieszczeniu Lenuś! - zawołał zasłaniając się rękoma, gdy ta podnosiła się, aby go trzepnąć - W wannie czy coś ...
- Da się zrobić. - zauważyła Fioletowa Krowa ciągnąć swoją narzeczoną z powrotem na jej miejsce. Przy wejściu zrobiło się poruszenie, więc wszyscy z zaciekawieniem tam spojrzeliśmy. - Daniel! - zawołał radośnie, po czym zerwał się w tamtą stronę. Dodam że zostawiając nas w wielkim szoku!
- Umm ... czy Ja o czymś nie wiem? - rozbawiona Lena przeniosła wzrok na mnie. Zresztą jak wszyscy przy stoliku. Jedynie odchrząknęłam chowając się za kuflem. Lepiej żeby nie widzieli mojego uśmiechu.
Za Wellingerem oczywiście poleciał Markus. Obydwaj byli uroczo zabawni pod lekkim wpływem alkoholu. Tsaaa ... lekkim. W kilka sekund wciągnęli zdezorientowanych Norwegów na scenę i wcisnęli im butelki z szampanem. A ja oniemiałam! Na scenie stało czterech facetów w garniturach. A wiadomo że facet w garniturze to ... ugh! Dopiłam piwo do końca czując jak gorąc we mnie uderza. Nie od dzisiaj było wiadome że miałam słabość do takich widoków.
- No, no, no ... - Katrin zmierzyła ich uważnym spojrzeniem. - Czyżby modele z pokazu Hugo Bossa zaszczycili nas swoją obecnością?
- Ej! - Wank walnął pięścią w blat, na co we trzy podskoczyłyśmy i oderwałyśmy spojrzenia od sceny. - Chyba mi nie powiedzie, że wystarczy że facet założy garnitur, a wy już wariujecie!
- Ty nie pytaj, Ty bierz z nich przykład! - zachichotała Lena puszczając mi oczko. - Chociaż Andi ociekający szampanem wcale nie jest gorszy ...
- Oho! Tej pani nie polewamy! - zarządziłam rozbawiona. Z nas dwóch to ja odziedziczyłam po ojcu mocną głowę. Lena musiała się pilnować, a w tej chwili dorwała się już do kufla swojego narzeczonego ...
- Co on mu tam tak szepcze? - zainteresował się Stephan, a ja zaciekawiona zerknęłam w tamtą stronę. Aktualnie Andi i Daniel ucięli sobie żywą dyskusje nie widząc świata po za sobą. Obejmując się. 


- Andi broni dziewictwa Liny. - bez namysłu trzepnęłam Wanka za te słowa!
- Trzeba jeszcze je posiadać. - mruknął Freitag. Zmierzyłam go morderczym wzrokiem, po czym wstałam udając się do łazienki. Akurat minęłam nasze dwie nowe Psiapsie, które schodziły ze sceny w cudownym nastroju. Wyczułam na sobie wzrok Tande, ale z premedytacją udałam, że w ogóle go nie zauważyłam.
W łazience postawiłam torebkę na umywalce i wzięłam się za poprawienie makijażu. W międzyczasie pojawiła się Laura Dahlmeier z którą zamieniłam kilka słów, między innymi gratulując medali. Oczywiście pomyliła mnie z siostrą, przez co rozbawiona musiałam wytłumaczyć jej nieporozumienie. Po jej wyjściu zaczęłam wrzucać pomadkę i maskarę do torebki, ale oczywiście musiałam wszystko zrzucić na podłogę! Z irytacją zbierałam swoje rzeczy dostrzegając pomiędzy nimi małą paczuszkę. Na sam jej widok dreszcz przepłynął przez mój kręgosłup.
Wróciłam z powrotem na salę rozglądając się wokół ... i doznałam szoku! Na scenie Wank i Tande odgrywali scenę z Dirty Dancing, Markus z niejakim Fabianem Hambüchenem próbowali ich kopiować ... z marnym skutkiem, a Andi latał wokół nich w szaliku i eleganckim płaszczu z naszytą flagą Norwegii. Skąd on to do jasnej cholery wytrzasnął?!
- Mój Boże, zostaw chłopów samych ... - jęknęłam łapiąc się za skronie. Nagle muzyka zmieniła się w jakiś niezidentyfikowany rap. Bo to chyba był rap ...?
Założyłam ręce na piersi i rozbawiona przyglądałam się rapującemu Wikingowi. A mówiłam żeby nie mieszał szampana z piwem? Dostrzegł mnie i zaczął coś gestykulować w moją stronę. Zaśmiałam się podchodząc bliżej sceny. Paluszkiem kazałam mu się nachylić, a gdy to zrobił, stanęłam na palcach próbując przebić głośną muzykę ...
-  Stopuj Tande, będziesz mi dzisiaj potrzebny. - włożyłam mu paczuszkę do kieszeni, po czym przygryzając wargę zostawiłam go w kompletnym szoku. Wróciłam do stolika gdzie dostrzegłam nowe osoby. - Ida! - objęłam serdecznie dziewczynę.
- Ej! - oburzył się Johann.
- Na Twój widok również się cieszę. - pocałowałam go w policzek.
- Jak ręka? - zainteresował się.
- Ściągnęłam opatrunek. Została tylko malutka blizna. - pokazałam mu dłoń, którą z miną eksperta ocenił. - Jeszcze raz Ci dziękuję za ratunek. Pewnie bym się wykrwawiła bez Twojej pomocy. - zaśmiałam się, a on za mną.
- Bez przesady. - machnął ręką. - Pomocy do bliźniego nauczyłem się od Celiny, ona to ma dopiero serce otwarte na cały świat.
- Celiny? - zainteresowałam się widząc blask w jego oczach.
- To moja dziewczyna. - uśmiechnął się szeroko, po czym chwycił za swój telefon i coś w nim poszperał. Po chwili mogłam podziwiać zdjęcie uroczej brunetki.
- Jest śliczna. - oceniłam. - Pasujecie do siebie. - zawstydzony Johann podziękował i schował telefon. Rozejrzałam się wokół dostrzegając jak Andi okręca Lenę na parkiecie. A raczej próbuje, bo jego nogi lekko się plątały. Pokręciłam rozbawiona głową na ten widok, po czym udałam się do małego barku po wodę z cytryną.
Stanęłam w kolejce przyglądając jak Markus uczy Wanka i Katrin swoich bawarskich kroków. Nagle poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu i kładzie dłonie na moim brzuchu. Nie musiałam się odwracać, takie perfumy miał tylko On.
- Przepraszam. - szepnął składając delikatny pocałunek na mojej skroni. Zdziwiona zmarszczyłam brwi i zerknęłam na niego. - Chyba trochę przesadziliśmy ...
- Daj spokój. Przecież nie bronię wam świętować. - uśmiechnęłam się i złożyłam swoje zamówienie. Po chwili miałam szklankę w dłoniach. Upiłam łyk i podałam Norwegowi, aby zrobił to samo.
- Rozmawiałem z Wankiem. - oznajmił. - Wszystko sobie wyjaśniliśmy ...
- Widziałam. - zaśmiałam się na samo wspomnienie tego widoku. - Do tej chwili jestem w szoku, że wyszedłeś z tego cało. Przecież on ledwo co się trzyma na nogach ... - zerknęłam na pląsającego przyjaciela.
- Jakoś daliśmy radę. - wtulił się w moją szyję i zaczął składać delikatne pocałunki na karku. Dreszcz znów przepłynął przez mój kręgosłup. - To ta sama? - wyszeptał po chwili. Uśmiechnęłam się pod nosem na wspomnienie słynnego prezentu od Wanka, który aktualnie przebywał w kieszeni Norwega.
- Tak się złożyło ... - zagryzłam wargę, a on zacisnął dłoń ma moim biodrze.
- Wspominałem już jak cudownie dziś wyglądasz? - wpił się w moje usta, na co jęknęłam zaskoczona. Lizus ... - Idziemy do nich? - wskazał głową na rozbawione towarzystwo przy stoliku.
- A chcesz? - przyjrzałam się mu uważnie, bo wcale nie wyglądał na zainteresowanego. Otworzył usta aby coś powiedzieć, ale szybko się rozmyślił. - Szczerze mówiąc jestem już zmęczona.
- Zmęczona? - prawie pisnął, na co jedynie zachichotałam. Zabawnie zmrużył powieki w mig rozumiejąc o co mi chodzi. - Więc koniecznie trzeba coś z tym zrobić! - chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. - Ale najpierw muszę odzyskać swój płaszcz od Andiego! - czyli już nawet ciuchami się zamieniają ... 

Po wyjściu na zewnątrz Daniel chwycił mnie za rękę. Momentalnie przypomniały mi się słowa Leny, więc zaśmiałam się pod nosem. Szliśmy przed siebie, co jakiś czas skradając sobie nawzajem pocałunki. Gadając o kompletnych bzdurach ... a raczej grając w dziesięć pytań jak nastolatki! Zachowywaliśmy się jak typowa para, którą nie byliśmy ...
W pewnej chwili poczułam jak przyciska mnie do ściany budynku i wpija w moje usta. To, że Tande całuje cudownie, uzgodniłam sama ze sobą już wcześniej, ale dzisiaj przechodził sam siebie. Dosłownie wariowałam! A gdy wsunął kolano pomiędzy moje uda, pociągnęłam za jego włosy. Chyba zbyt mocno bo aż syknął ...
- Chyba je zetnę. - zauważył rozbawiony.
- Bez znaczenia. - mruknęłam. W sumie w tej chwili to było mi wszystko jedno. Kątem oka zauważyliśmy że ktoś idzie, więc odsunęliśmy się od siebie. Jakaś Fińska para zmierzyła nas oburzonym spojrzeniem, co rozbawiło Tande.
- Sztywniaki. - parsknął. - Lina ...
- Po prostu chodźmy stąd. - poprosiłam. Znów chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. Po paru minutach znaleźliśmy się przed jego pokojem. Nieśpiesznie wyciągnął kartę z płaszcza i otworzył drzwi. Aż dziwne że Wellinger jej nie zgubił ... - Anders ... - zaczęłam niepewnie, gdy przekroczyliśmy próg.
- Oznajmił że nie wraca na noc. - zamknął drzwi. Zdjęłam ostrożnie swój płaszcz, po czym odłożyłam go na pobliskie krzesło. Daniel zrobił to samo ze swoim. Staliśmy na środku pokoju wpatrując się w siebie bez słowa. Jedynym źródłem światła była poświata księżyca wpadająca przez okno. - Więc ... mówiłaś że będę Ci w czymś potrzebny ...
- Oh, zamknij się Tande. - mruknęłam podchodząc do niego i wpijając w jego usta. Na jego reakcję nie musiałam długo czekać bo odwzajemnił pocałunek bez wahania. Jeśli to miała być ostatnia noc w Korei, to chciałam ją spędzić z nim. Choćbym miała tego żałować do końca życia!
Pchnęłam zdezorientowanego Norwega na skraj łóżka. Sama usiadłam okrakiem na jego kolanach i zaczęłam scałowywać szyję. Było to jednak trudne zadanie ... bo po jaką cholerę on zakładał golf? Koszul nie mają w tej Norwegii czy co?! Moje dłonie zsunęły się na skraj tej części odzieży, a Tande instynktownie uniósł ręce ku górze. Palcem wskazałam mu, aby się położył co zrobił bez zająknięcia. Zaczęłam składać pocałunki na jego nagiej skórze zaczynając od szyi, umięśnionej klaty, a kończąc na brzuchu. Z zadowoleniem zerknęłam na jego odprężoną twarz z przymkniętymi powiekami. Zagryzłam wargę i chwyciłam za pasek od jego spodni. Zadrżał, co usatysfakcjonowało mnie jeszcze bardziej. Patrząc mu w oczy, które łaskawie odsłonił, zsunęłam z niego zbędne spodnie. Podniósł się na łokciach i przyjrzał mi uważnie. Zdziwiony obserwował jak stanęłam na podłodze, a następnie uniosłam nogę kładąc ją na łóżku. Cały czas patrząc na jego twarz wsunęłam dłonie pod sukienkę i zaczęłam zsuwać z siebie pończochę. Jego oddech przyspieszył ... z kolei mój już teraz był na maksymalnych obrotach. Zrobiłam to samo z drugą nogą, po czym zrobiłam krok w tył. Tande usiadł wpatrując się we mnie zahipnotyzowany.
- Potrzebuje pomocy. - uśmiechnęłam się odwracając do niego tyłem. Wstał przełykając ślinę, po czym chwycił za zamek od mojej sukienki i zsunął powoli ... bardzo powoli w dół. Zostałam w samej czarnej bieliźnie. Norweg usiadł z powrotem ciągnąc mnie za sobą. Stanęłam pomiędzy jego nogami wbijając dłonie w jego włosy. Westchnęłam odchylając głowę gdy poczułam jego usta na moim brzuchu, a ręce na biodrach. W pewnej chwili gwałtownie odwrócił mnie tyłem i dosłownie rozerwał biustonosz! Pisnęłam zaskoczona ...
- Mężczyzn się nie prowokuje. - szepnął mi do ucha i jednym ruchem położył na łóżku. Wygięłam się z jękiem gdy zaczął całować i pieścić moje piersi. Jego usta schodziły co raz niżej, niżej i niżej, a we mnie z każdą chwilą uderzała co raz większa fala gorąca. Jeśli chciał żebym zwariowała, to już dawno to zrobiłam. Scałowywał wewnętrzną stronę moich ud, aby po chwili zsunąć ze mnie ostatnią część garderoby. Na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech, a ja patrząc mu w oczy sięgnęłam po marynarkę leżącą obok. Wyciągnęłam z niej paczuszkę, którą rozdarłam zębami. Daniel nachylił się nade mną całując namiętnie i odbierając prezent. Moje dłonie zjechały po jego torsie w dół do bokserek, które z niego zsunęłam. - Twoje oczy w blasku księżyca są jeszcze piękniejsze ... - szepnął, po czym poczułam go w sobie. Jęknęłam wbijając paznokcie w jego umięśnione plecy.
Z początku, patrząc mi głęboko w oczy, zaczął poruszać się powoli chcąc dostosować się do mnie. Namiętnym pocałunkiem zachęciłam go do pewniejszych ruchów. Pojękiwałam z przyjemności przymykając powieki, a on z każdą chwilą przyspieszał scałowując moją szyję i dekolt. Wiedziałam że jestem na skraju wytrzymałości, więc zatraciłam się całkowicie w tym doznaniu. Czując pierwszą falę rozkoszy wbiłam paznokcie w jego ramiona i odchyliłam głowę głośniej pojękując. Tande zaprzestał jakichkolwiek ruchów, a jedynie z tajemniczym uśmiechem przyglądał się stanu do jakiego sam mnie doprowadził.
Opadłam na plecy chcąc unormować swój oddech lecz nie było mi to dane. Daniel wpił się w moje usta szukając swoim językiem mojego przy okazji wznawiając swoje ruchy. Ostatkiem sił pchnęłam go na plecy i usiadłam na jego udach. Uśmiechnął się szeroko gdy wbiłam paznokcie w jego klatę, a sam położył swoje stanowcze dłonie na moje biodra. Zaczęłam się poruszać co chwile schylając się i skradając mu pocałunki. Wyczułam że i on był bliski końca. Jego ręce niecierpliwie krążyły po moim ciele nie mogąc sobie znaleźć miejsca. Odchyliłam głowę czując kolejną falę. Daniel niespodziewanie podniósł się do pozycji siedzącej i przytulił mnie mocno. Wtulił twarz w moją szyję i cały zesztywniał jęcząc moje imię. Więcej nie potrzebowałam aby stracić na chwilę świadomość ...
Jakiś czas potem leżałam wtulona w jego ciało z głową na przyjemnie twardej klacie. Nie mówiliśmy nic, bo słowa w tym momencie były zbędne. On gładził mnie po włosach, ja muskałam palcami jego dłoń. Obydwoje wpatrywaliśmy się w okno. Obydwoje zastanawialiśmy co nadejdzie z jutrem. Obydwoje obawialiśmy się tego ...

*** 

* Tak, trochę zwariowałam. Tak się kochanie stało. 

 (Modele)
Igrzyska powoli dobiegają końca ... a relacja Daniela i Liny? Hmm ... się okaże :) Parę z was czekało na chwile w której nikt im nie przeszkodzi i ... mam nadzieję że jesteście zadowolone :)
Przy okazji chciałam was przeprosić za moje zaległości, w ostatnim czasie praktycznie nie mam czasu na to aby kichnąć, jak i napisać ostatnich rozdziałów ... a zostało mi półtora! W sumie będzie ich 15 + epilog także niestety zbliżamy się do końca.

*

5 komentarzy:

  1. Mam nadzięję, że koniec Twojego opowiadania nie oznacza końca twojej twórczości. Naprawdę, uwielbiam twój styl i liczę na kolejną historię.
    Przejdę jednak do powyższego rozdziału. Jest on genialny, zresztą jak zawsze. Strasznie podobał mi się opis uczuć Liny w trakcie konkursu. To było takie urocze xd Fajnie, że dziewczyna dobrze dogaduje się z siostrą Daniela - w końcu coś czuję, że prędzej czy później zostaną rodziną xd
    Świętujący skoczkowie są genialne. Nieźle się uśmiałam, czytając o ich wyczynach. Chciałabym zobaczyć to na żywo. I zgadzam się z dziewczynami, że nie ma niczego lepszego od facetów w garniakach :D
    W końcu Linie i Danielowi nic nie przeszkodziło, mogli całkowicie poświęcić się sobie. Ich miłość jest piękna i liczę na to, że przetrwają rozłąke po igrzyskach. Zresztą nie wierzę, że Lina czegoś nie wymyśli.
    Ode mnie to tyle. Przepraszam, że tak krótko, ale straciłam dostęp do komputera, a telefon że mną nie współpracuje.
    Pozdrawiam
    Violin
    Ps W wolnej chwili zapraszam do siebie na dziesiątkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedługo koniec? Już? No nie, ja się nie zgadzam! Mam tylko nadzieję, że to nie koniec Twojej twórczości i będę miała okazję przeczytać coś jeszcze.
    Rodział po raz kolejny był wspaniały. Zresztą to żadna nowość w Twoim wykonaniu. 😊
    To, jak Lina cieszyła się z dobrych skoków Daniela było słodkie. 😍 Cieszy także jej dobra relacja z Idą.
    A już moment po dekoracji, gdy podszedł do niej z tą maskotką. Do reszty mnie rozczulił.
    Oni są dla siebie po prostu stworzeni.
    Impreza była fenomenalnie opisana i przez cały czas się praktycznie śmiałam.
    Dedykacja medalu dla Wankiego była przepiękna, aż się wzruszyłam... Tylko Richard chodził na wszystko obrażony. Ja cały czas się zastanawiam, co on ma do Liny, że tak jej nie cierpi.
    Końcówka rozdziału to już mistrzostwo. Lina i Daniel znaleźli w końcu chwilę tylko dla siebie. Gdzie nikt im nie przeszkadzał. Na pewno zapamiętają tą noc na długo.
    Igrzyska się skończyły, ale mam nadzieję że ich relacja przetrwa. Razem muszą znaleźć jakiś sposób, aby móc kontynuować to, co dopiero się między nimi zaczyna.
    Czekam na następny rodział. Życząc weny, a przede wszystkim więcej wolnego czasu.
    Pozdrawiam. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja myślałam że to dopiero początek XDDD w ty tu koniec zapowiadasz żaaaaaaal
    Lina I Daniel para idealna 😍 no przecież oni muszą być razem, tak do siebie pasują że to jest szok! Dobrze że w końcu udało im się spędzić czas tylko we dwoje i dobrze go spożytkowali 😊
    Dobra...beka z Richarda, który nadal przeżywa wąsy i chodzi obrażony na Linę, a ona mu przecież tylko pomogła. Docenił by to.
    Szykuje się koniec pobytu w Korei, co oznacza nowe poczatki. Oby Lina i Daniel znaleźli sposób by być razem. Ich związek dopiero zakwitł, więc jeszcze wiele przed nimi.
    Czekam na next,
    N

    OdpowiedzUsuń
  4. No co Ty mówisz? Koniec?! Ja tu tak pokochałam Tande i Linę, a Ty już chcesz kończyć? No nieeeeeee.
    Jejciu, chciałabym zobaczyć ich na żywo jak tak świętują. To musiało być boskie. Chyba bym się posikała na miejscu ze śmiechu. Tak samo jak to mam przy każdym Twoim rozdziale.
    Woow... Ta scena... Woow... Szacun.
    Fajnie, że w końcu mieli chwilę tylko dla siebie, gdy nikt im nie przeszkadzał. Czas dobrze spożytkowany i napewno żadne z nich tego nie zapomni.
    Biedny Richard... Tak mi przykro, że nie jest mi przykro.
    Koniec pobytu w Korei... No jestem ciekawa, co dalej przyszykujesz. Oby tylko nic się między tą dwójką nie zepsuło. Mam nadzieję, że te kilometry ich nie podzielą i... Uwaga, uwaga... Będą w końcu parą! Idealnie do siebie pasuja 😍 I to jak jej przyniósł maskotkę awww
    Czekam już z niecierpliwością na następny rozdział i życzę dużo weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój rozdział <3
    I ten pamiętny konkurs drużynowy i słynna impreza po <3
    Ci dam Wanki się gapić na tyłek Idy, ja Ci dam! :D Boże, uwielbiam go haha :D Nie wiem, ile jeszcze razy to powtórzę, ale no hihi :D
    Emocje jak zwykle niesamowite, ostatni konkurs i niestety przygoda na Olimpiadzie dobiegła końca :( Scena, w której Daniel daje Linie maskotkę była urocza *_*
    Hahahaha, no hahaha, ile ja bym dała, żeby się znaleźć z nimi na tej imprezie! :D Przecież to, co oni tam wyprawiali to hahaha, no płaczę ze śmiechu od nowa :D No i ja to bym się z Leną dogadała! Nie ma to, jak Andi ociekający szampanem hihi <3 :D I dziewczyny oczywiście mają rację, faceci w garniakach, to jest to! :D Ach, naprawdę mistrzowsko to wszystko opisałaś, Andi w ciuchach Daniela, rapujący Daniel, Daniel i Wanki no hahahaha :D Uwieeeelbiam! I dedykacja dla Wankiego, aż sama się wzruszyłam! *_*
    No i tak... I zrobili należyty użytek z prezentu Wankiego hihi :D Taaa, nagle tacy zmęczeni się zrobili, jasne, jasne ^^ No i stało się, stało się sialala :D Także tak, tak się kończy uwodzenie Daniela, Lina na pewno sobie zapamięta hihi :D W końcu udało im się znaleźć chwilę dla siebie... I to jaką chwilę! Tak miało być, jestem zachwycona <3
    Mam nadzieję, że gdy Igrzyska dobiegną końca nic się między nimi nie zmieni, bo tego bym nie zniosła! :(
    I jaki koniec? Ja protestuję, słyszysz? :D

    OdpowiedzUsuń