sobota, 7 kwietnia 2018

8. Dziewczyna na której punkcie oszalalem.

Pjongczang, 16 lutego 2018.

Pogoda w ostatnich dniach znacznie się poprawiła, więc warunki podczas kwalifikacji nie były dla zawodników uciążliwe. Jak i dla nas kibiców, stojących pod skocznią. Osobiście nie miałam ochoty tu przychodzić, lecz dziewczyny nawet nie chciały o tym słyszeć. Spędziłyśmy fantastyczny dzień w Seulu, dzięki któremu mój humor diametralnie się zmienił. W końcu co Cię nie zabije, to Cię wzmocni! Nie będę dawała nikomu satysfakcji swoim przygnębieniem.
Przez cały czas czułam na sobie czujne spojrzenie Wanka, ale raczej nie robiłam nic, co by mogło dać mu powody do niepokoju. Stałam grzecznie przy barierce, pomiędzy Stephanem i Katrin, komentując każdy skok.
- Teraz Karl! - Leyhe klasnął w dłonie, a ja pomachałam flagą, którą wspaniałomyślnie podarował mi Psiapsi. Przez cały lot Geigera krzyczeliśmy jak opętani, zwracając na siebie uwagę innych ludzi. Co to będzie jutro ... - Dobrze! Jest w gazie!
- Się gówniarzeria rozskakała. - zauważył Wank, na co się zaśmialiśmy. - Zaczynam powoli czuć się staro ...
- Nie ważne ile masz lat, ważne na ile się czujesz. - Lena zdecydowanie zawsze potrafiła poprawić mu humor.
- Psiapsi to duchowo gorąca osiemnastka! - zawołałam klepiąc go po ramieniu.
- Markuuuuuuuuuuuuuuus!!! - pisnęła Katrin. Nie przygotowana na taki dźwięk, odskoczyłam przerażona wprost w ramiona rozbawionego Stephana. Co tu się ostatnio odwala ... ?
- Stephan? - szepnęłam konspiracyjnie. - Ktoś nam podmienił Katrin.
- Co ta miłość robi z ludźmi. - zaśmiał się czochrając mi włosy, na co momentalnie pisnęłam wyrywając się. Stanęłam grzecznie z boku próbując poprawić misterne dzieło Leyhe, które powstało na mojej głowie. W oddali zobaczyłam niską znajomą postać, która co raz bardziej się zbliżała. Już miałam podnieść dłoń, aby pozdrowić Fannemela, gdy obok niego dostrzegłam dwie blondynki, zawzięcie o czymś z nim rozmawiające. Spanikowana wtuliłam się w ramię Wanka. Dopiero po chwili zorientowałam się jakie to było idiotyczne. Przecież żadna z nich mnie nie znała ...
- Idziecie po kwalifikacjach do naszego domku? - zapytał Leyhe, a pozostała trójka wbiła we mnie niespokojne spojrzenia. To irytujące że zaczęli obchodzić się ze mną jak z jajkiem!
- Dla mnie to obojętne. - wzruszyłam ramionami.
- Eee ... Lina to wasze nowe guru, czy co? - zaśmiał się skoczek.
- A nie wyglądam? - położyłam dłonie na biodrach robiąc przy tym bojową minę. Stephana jednak to tylko rozśmieszyło. - Widzisz Psiapsi? - zwróciłam się do Wanka. - Moje marzenia dotyczące zostania drugą Angelą Merkel zostało w tej chwili rozwiane ... nikt mnie nie bierze na poważnie ...
- Ja i tak bym na Ciebie głosował! - zastrzegł. Stanęłam na palcach, aby cmoknąć go w policzek w podzięce, lecz ten przytrzymał mnie za ramię, szepcząc : "Tande, feel the Tande". Znów ogarnęła mnie panika, więc rozglądnęłam się nerwowo wokół. - Na belce ...
- Oh ... - Lina, jak ty się kompromitujesz ostatnio ... - Wiecie co, ja idę już teraz do domku. Na pewno Karl albo Markus są na miejscu. - oznajmiłam, po czym nie czekając na odpowiedź, ruszyłam przed siebie. Nie mam zamiaru patrzeć jak on skacze, nawet mnie to nie interesuje! A Andi poradzi sobie bez mojego patrzenia ...
Będąc na miejscu zapukałam w drewniane drzwi, lecz nie doczekałam się odpowiedzi. Nawet nacisnęłam klamkę, ale okazało się że jest zamknięte. No fajnie! Zawsze kiedy na nich liczę to dostaje kopa w tyłek! Zrezygnowana usiadłam na schodkach rozglądając się wokół. Żadnego znajomego Niemca w zasięgu wzroku. Dobrze że chociaż po drodze kupiłam sobie gorącą herbatę.
Siedziałam tak z dziesięć minut, a ich nadal nie było! Zaczęłam poważnie zastanawiać się, czy aby nie pogubili się po drodze. Fakt, Eisenbichler chodził ostatnio z głową w chmurach, no ale Karl? Wydawał się być odrobinę poważniejszy od całej tej bandy! Wstałam zirytowana z myślą wrócenia do hotelu, gdy parę metrów dalej dostrzegłam znajomą sylwetkę ... nie miałam już gdzie uciec!
Zauważył mnie momentalnie, więc przyspieszył kroku i już po chwili stał na przeciwko mnie. Przez chwile wpatrywaliśmy się w siebie, po czym zebrałam się w sobie, aby spróbować go wyminąć. Błyskawicznie zrobił krok w bok, znów będąc na przeciwko mnie.
- Przepraszam, ale chciałam przejść. - odchrząknęłam.
- Najpierw ze mną porozmawiaj. - poprosił.
- Nie mam ochoty na jakąkolwiek rozmowę z tobą Tande. - westchnęłam uciekając wzrokiem na wszystkie strony świata. - To już nawet nie chodzi o to, że postanowiłeś się mną pobawić, ale zachowałeś się wobec swojej dziewczyny jak kawał ... - przerwałam nie mogąc dobrać odpowiedniego słowa. Zrezygnowana jedynie machnęłam ręką.
- Anja nie jest moją dziewczyną. - oznajmił, na co prychnęłam. - Myślisz że gdybym był kłamcą, to stałbym teraz przed tobą zdesperowany?
- Wcale tego od Ciebie nie oczekuję.
- Lina proszę Cię, uwierz mi ... - jęknął robiąc krok w moją stronę, ale się cofnęłam. - Byłem tak samo zaskoczony jej przyjazdem jak wszyscy. Od paru tygodni chciała się ze mną spotkać i porozmawiać, ale odmawiałem, aż w końcu przestałem reagować na jej próby kontaktu. - przeczesał dłonią te swoje przydługawe włosy. - I to był chyba błąd, bo bez uprzedzenia zjawiła się tutaj.
- Widocznie bardzo jej na Tobie zależy.
- Zależy czy masz na myśli Daniela irytującego Wikinga, czy Daniela Mistrza Świata w Lotach. - mruknął spoglądając na mnie porozumiewawczo.
- Przecież to ta sama osoba. - wzruszyłam ramionami. Kompletnie nie rozumiałam tego porównania ...
- Nie dla niej. Ale ten rozdział jest już dawno za mną, zresztą wczoraj rozmawiałem z nią i wszystko sobie wyjaśniliśmy. - milczałam wbijając wzrok w swoje buty. Dla mnie cała ta sytuacja była dziwna. Nie są razem, ale ona tutaj jest i publikuje ich wspólne zdjęcia ... - Nie bawię się tobą Lina. - poczułam jak jego opuszki palców muskają mój chłodny policzek. Zgiń! Przepadnij!
- Ja ... muszę iść ...
- Spotkaj się ze mną później. - poprosił.
- Daniel! - usłyszeliśmy kobiecy głos. Zaskoczony Tande odwrócił się, a ja podążyłam za jego spojrzeniem. W tym samym miejscu, w którym dostrzegłam go kilka minut temu, stała nie jaka Anja w towarzystwie jego siostry. Obydwie ze zdziwionymi minami.
- Wyjaśniliśmy sobie wszystko? - spytałam zirytowana. - Zajebiście ...
- Lina, to że ona tu jest to ...
- Wracając do twojego pytania ... masz już towarzystwo na dzisiejsze popołudnie. - wskazałam ruchem głowy blondynkę. - I do końca tej Olimpiady również. Żegnam! - zeskoczyłam ze schodka na którym cały czas stałam, po czym szybkim krokiem skierowałam się w stronę wyjścia.

***

* Perspektywa Daniela

A żeby to wszystko szlag jasny trafił! Dlaczego ja muszę mieć aż tak wielkiego pecha? Życie zawodowe jak i prywatne waliło mi się na głowę. No ok, może moje skoki nie były aż tak katastrofalne, ale wiedziałem że mogę więcej! Jeśli jednak chodzi o to drugie, to im bardziej starałem się wszystko naprawić i wyjaśnić, to tym bardziej wszystko się komplikowało. Lina była na mnie wściekła i wcale nie dziwiłem się, że nie chce brać udziału w tej parodii. Anja dalej tu była i niestety będzie do samego końca. Takie niestety jej święte prawo.
Zły podniosłem narty, które odłożyłem przed rozmową z szatynką, po czym cierpliwie zaczekałem, aż dwie Norweżki do mnie podejdą. Mina Anji nie była zbyt zadowolona, zresztą zauważyłem jak co chwile spogląda w stronę, w którą odeszła zirytowana Lina. Z kolei Ida była zdezorientowana. Spoglądała raz na mnie, to znów na swoją towarzyszkę. Chciała o coś zapytać, ale nie wiedziała jak.
- O co chodzi? - spytałem ponaglająco. Jak najszybciej chciałem się znaleźć w norweskim domku. Chłopaki przynajmniej nie będą mnie oceniać ...
- Przyszłyśmy ... pogratulować Ci i ... - zaczęła Ida zagryzając dolną wargę. - Umm ... Daniel możemy porozmawiać w cztery oczy?
- Teraz? - westchnąłem ciężko. Oczywiście że chciałem porozmawiać z siostrą i wszystko jej opowiedzieć, poradzić się, ale to raczej nie był odpowiedni moment. Ida jednak nie odpowiedziała, a jedynie posłała mi surowe spojrzenie. - Poczekaj na mnie, muszę się przebrać. - rzuciłem odchodząc od nich.
Znałem swoją siostrę i jej stosunek do cierpliwości, więc musiałem uwinąć się w ekspresowym tempie. Miałem tylko nadzieję, że w jakiś sposób spławi Anję. Chciała rozmawiać? Proszę bardzo! Ale tylko we dwoje. Już od dawna nie muszę tłumaczyć się mojej byłej dziewczynie z tego, co robię i z kim!
Ida czekała na mnie na schodkach. Na mój widok szybko się podniosła i otrzepała spodnie. Na szczęście była sama.
- O czym chciałaś ze mną rozmawiać? - zapytałem stając obok niej i zapinając kurtkę. Oczywiście pytanie to było czysto retoryczne, bo doskonale znałem powód jej zdezorientowania.
- Kim była ta dziewczyna z którą rozmawiałeś?
- Dziewczyną na której punkcie oszalałem. - rzuciłem jakby to była najnormalniejsza rzecz na tym skomplikowanym świecie. Siostra uchyliła usta chcąc coś powiedzieć, lecz po chwili je przymknęła. Milczała. - Jest czasami zołzą, ale to akurat urocze. Tak jak i w twoim przypadku. - uśmiechnąłem się pod nosem.
- Ale ... Anja ...
- Ida, ja i Anja to skończony temat od wiosny poprzedniego roku. - westchnąłem. - Nagadała wam głupot, nie rozmawiałem z nią o żadnej drugiej szansie. W ogóle z nią nie rozmawiałem! - zirytowałem się. Ile jeszcze razy będę musiał to wszystkim tłumaczyć? To na prawdę było męczące. - Przypomniała sobie o mnie nagle, gdy wygrałem Mistrzostwa w Lotach i od tamtej pory męczy mnie wiadomościami, które do tej pory ignorowałem.
- Boże, Daniel ja nie wiedziałam. - jęknęła. - Przepraszam.
- Za co ty mnie przepraszasz? - zaśmiałem się nerwowo. - Skąd mogłaś wiedzieć? Nie mam ani do Ciebie, ani do mamy pretensji o to, że wzięłyście ją ze sobą. Wiem jak potrafi pięknie mówić.
- Ale mimo wszystko ... zrobiło się małe zamieszanie, a Ty powinieneś teraz skupić się na czymś innym. - przytuliła się do mnie mocno. Uśmiechnąłem się na ten gest i wtuliłem twarz w jej miękkie włosy. - Serio, oszalałeś na czyimś punkcie? - podniosła ten swój cwaniacki wzrok na moją twarz.
- Co z tego, skoro jest teraz wściekła na mnie. - mruknąłem.
- Pewnie też bym była. - wzruszyła ramionami. - Próbowałeś jej wszystko wyjaśnić? - spytała, na co kiwnąłem głową. - Spokojnie, pozłości się i ci wybaczy. Wystarczy że się troszeczkę postarasz i pokażesz jej, że ci zależy. Powiedziałeś jej to chociaż?
- Nie, tak na prawdę nie miałem okazji żeby powiedzieć jej cokolwiek na ten temat. - przeczesałem nerwowo włosy.
- Faceci. - prychnęła.
- Ej! - pociągnąłem ją za kosmyk włosów, za co dostałem z łokcia w brzuch! - Miałaś mnie wspierać, a nie dołować.
- Zero jakiejkolwiek wdzięczności! Zresztą jaki Ty w ogóle masz problem? Mówisz dziewczynie że oszalałeś na jej punkcie, że Ci na niej zależy jak na żadnej innej i czekasz na reakcję! Skoro jest zazdrosna o obecność Anji, to myślę że jesteś na dobrej drodze ...
- Skąd wiesz, że jest zazdrosna? - zainteresowałem się nagle ożywiony.
- Nie kompromituj się.

***

Pjongczang, 17 lutego 2018.

I oto nadszedł dzień kolejnych zmagać skoczków o medale. Od rana można było wyczuć lekkie poddenerwowanie. Szczególnie u Wanka, którego flaga doszczętnie się podarła i przez co wpadł w czarną rozpacz. Na szczęście Katrin okazała się być "Mistrzynią Olimpijską w Szyciu" i zacerowała mu te nieszczęsne barwy. Ale to nie był jedyny problem ...
- A co dostanę na urodziny? - zapytał, gdy szykowaliśmy się do wyjścia na skocznie. To pytanie padło już dzisiaj jakieś dwadzieścia razy. Niestety. Po dziesiątym osobiście zaczęłam go ignorować, w przeciwieństwie do Leny i Katrin. Ta pierwsza próbowała z oazą spokoju wyjaśnić mu, co to są cierpliwość i niespodzianka, z kolei brunetka używała bardziej brutalniejszych metod. Między innymi grożąc mu moją zepsutą prostownicą, której jeszcze nie zdążyłam wyrzucić. - Andi to chociaż obiecał mi medal.
- Jego wspaniałomyślność mnie poraża. - rzuciła Katrin ostatni raz przeglądając się w lustrze. - Podejrzewam że ciebie bardziej interesuje ewentualne piwo na imprezie z tej okazji.
- Zawsze można połączyć te dwie jakże arcyważne sprawy!
- Jego medal i ... - wtrąciłam się do rozmowy, bo do tej chwili próbowałam czymś innym zająć moje myśli. Na przykład graniem w "Mario Bros" na moim Iphonie.
- I moje urodziny! - oburzył się. - To jeszcze ważniejsze!
- Są co roku, a Olimpiada co cztery.
- Katrin!
- Dobra, chodźmy już bo Psiapsi nam zaraz wybuchnie. - westchnęłam podnosząc się z fotela. - Byłeś w łazience? Ja nie będę potem szukała z tobą ubikacji na terenie skoczni!
Całą ferajną udaliśmy się na miejsce. Z małą pomocą Stephana wdrapałam się na barierkę i usiadłam na niej zadowolona, aby wszystko lepiej widzieć. Ludzi było zdecydowanie więcej niż ostatnim razem. Obstawiłam nawet iż organizatorzy musieli obiecać coś darmowego niektórym Koreańczykom, bo stali zdezorientowani w małych bądź większych grupkach, z różnorodnymi flagami w dłoniach. Robili po prostu sztuczny tłum.
Było też wielu niemieckich sportowców, którzy przyszli powspierać swoich kolegów. Leyhe przedstawił mi nawet jakiegoś świeżo upieczonego Mistrza, ale przez podekscytowanie Wanka nie dosłyszałam imienia, a głupio było się dopytywać.
Wreszcie konkurs się rozpoczął i na całe szczęście wszystko szło gładko, bez większych problemów. Musieliśmy cierpliwie poczekać na pierwszego Niemca, a gdy Karl usiadł na belce ...
- Karl leeeeeeeeeeeeeeeeć! - krzyczałam prawie tracąc równowagę. O mały włos, a zaliczyłabym spektakularny upadek ... i to raczej bez telemarku. Dobrze że Stephan uczepił się mojej kurtki ...
- Lina złaź stamtąd! - zrugała mnie Lena, ale widziałam że ma ochotę parsknąć śmiechem. - Ktoś jeszcze pomyśli że to ja!
- Od kiedy zależy Ci na zdaniu fanek mojego osobistego dostawcy czekolad?
- Ooo zmieniłaś jego ksywę! - zauważył Leyhe, na co wywróciłam oczami i zwróciłam twarz w stronę skoczni. Ale fakt, jakoś z dziwną łatwością mi to przychodziło ...
Czekałam na kolej Markusa, tyle że tym razem musiałam bardziej uważać. Moja podpora, to znaczy Stephan, gdzieś zniknął w towarzystwie Wanka. Ja zabiję tego Psiapsi jeśli to chodzi o łazienkę!
- Lina! - usłyszałam za sobą znajomy głos. Błyskawicznie odwróciłam się zauważając machającego Fannemela. Zdziwiona zeskoczyłam z barierki i do niego podeszłam.
- Hej Anders! - uśmiechnęłam się i go objęłam. - Tak mi przykro że ...
- Daj spokój, mówi się trudno i walczy dalej. Jeszcze nie jestem taki stary.
- Zdecydowanie nie! - zaśmialiśmy się.
- Jest ktoś kto chciałby Cię poznać ... - uśmiechnął się tajemniczo i przesunął w bok. Dopiero teraz zauważyłam kto za nim stoi! Z wrażenia aż zrobiłam krok w tył ... co musiało wyglądać idiotycznie, bo obydwoje zaśmiali się pod nosami.
- Wyglądam aż tak strasznie? - siostra Tande posłała mi uśmiech.
- Umm ... nie! - zaprzeczyłam chyba zbyt gwałtownie. - To znaczy ... no bo ja ... nie spodziewałam się że ... - nie rozumiem co ta rodzina miała w sobie, że w ich towarzystwie mój język plątał się jak nogi tańczącego Wanka pod wpływem alkoholu. Moją pewność siebie szlag trafiał! Oni zdecydowanie musieli mieć coś specyficznego w genach.
- Jestem Ida. - wyciągnęła do mnie dłoń. - Ida Tande.
- Wiem. - wykonałam ten sam gest. - A ja Lina, ale to z kolei pewnie Ty wiesz ...
- Tak. Daniel mi o tobie co nie co opowiedział. - przytaknęła. Wiking dzisiaj zawiśnie na Kole Olimpijskim, już ja mu to zorganizuje! - Przepraszam za wczoraj. Wyszło dość niezręcznie.
- Nie ma tematu. - wzruszyłam ramionami.
- Daj mu proszę drugą szansę. - położyła dłoń na moim ramieniu. - To nie była jego wina. Wczoraj był taki wściekły ... znam go całe życie, to oaza spokoju. - westchnęła, a ja spuściłam głowę. W mojej głowie był jeden wielki mętlik. Z jednej strony nie miałam powodu, by się na niego wściekać, lecz z drugiej ... to uczucie zawodu nie było przyjemne. Zawsze uciekałam przed ... przed tym czymś poważnym.
- Ida! - cała nasza trójka spojrzała na starszą brunetkę, która pojawiła się znikąd. Doskonale wiedziałam kim była ta kobieta. I wcale nie czułam się komfortowo z tym faktem!
- Mamo ... - uśmiechnęła się do niej, przy okazji obejmując mnie przyjaźnie ramieniem. - To jest właśnie Lina. Dziewczyna na której punkcie oszalał twój syn. - zerknęłam na Idę jak na niedorozwiniętą i miałam ochotę parsknąć śmiechem. Co za brednie ona w tym momencie opowiadała! - Nie patrz tak na mnie, to są akurat jego słowa. - zwróciła się tym razem do mnie. Już miałam coś odpowiedzieć lecz nie było mi dane.
- Trude Tande. - uścisnęła mnie z uśmiechem, który odziedziczył Daniel.
- Miło mi panią poznać. - mruknęłam. I wtedy stało się coś, co raczej powinnam przewidzieć, ale z drugiej strony wydawało by się być mało prawdopodobne. No ale jeśli chodzi o Andreasa Wanka ...
- Lino Lahm! - usłyszałam jego krzyk za plecami, a po chwili stał obok mnie ze surową miną. - No spuścić Cię na chwilę z oczu! Myślałem że spadłaś z tej barierki gdy Cię na niej nie zobaczyłem! - zaczął badawczym okiem poszukiwać na mojej sylwetce jakichkolwiek śladów wypadku.
- Wank. - warknęłam pokazując mu dyskretnie trójkę ludzi z Norwegii.
- Nie Wankuj mi tutaj! - oburzył się. - Powinienem Ci sprać tyłek! Wiesz że dzieci nie powinny się oddalać od dorosłych na terenie skoczni?! Przeczytałaś chociaż co pisało w przewodniku? - paplał dalej rozbawiając Fannemela do łez, a ja stałam przed nim kompletnie zrezygnowana. Wiedziałam, że jakiekolwiek próby uspokojenia go, na nic się nie zdadzą, a wręcz będzie jeszcze gorzej. Tylko biedne panie Tande nie wiedziały o co chodzi. Boże, co za wstyd!
- Oh, teraz Daniel! - zawołała pani Trude i to dopiero przymknęło Wanka. Jestem pod wrażeniem!
- Zawiśniecie dzisiaj z Tande na Kołach, rozumiesz? - syknęłam mu do ucha i skupiłam na skoku Norwega. Niestety to nie była udana próba, ponieważ Daniel uplasował się w drugiej dziesiątce i raczej nie był zadowolony z siebie. Raczej był zrezygnowany ...
- Idziesz z nami do niego? - zaproponowała Ida, a ja spanikowałam.
- Nie, nie ... ja muszę coś ... - wskazałam głową na Wanka i uśmiechnęłam się przepraszająco. Ta jedynie pokiwała głową, po czym razem z matką i Fannemelem odeszli w stronę barierek.
- Co tu się odwala? - zapytał Psiapsi wpatrując się w tyłek Norweżki. - I cóż to za skandynawska piękność nawiedziła ten surowy koreański klimat? - mdli mnie ...
- Ja Ci już kiedyś mówiłam, Ty przestań podbierać Katrin te romansidła! - wbiłam mu łokieć w bok. - A jeśli chodzi o siostrę Tande, to lepiej uważaj, bo jak Cię Fannemel skontruje z byka to wylądujesz na ostrym dyżurze. - ostrzegłam. Tylko ślepy by nie dostrzegł jak Anders spoglądał na Idę ...
- Co mi tam jakiś krasnal! - prychnął.
- Widocznie ona się lubuje w krasnalach. - wytknęłam mu język.
- Z bratem mają podobny gust. - zmierzył moją sylwetkę krytycznym wzrokiem, na co kopnęłam go w kostkę i udałam się w poszukiwaniu moich dziewczyn.
Stanęłam na palcach i rozejrzałam wokół. Ani Leny, ani Katrin, ani Stephana ... najlepiej! Zostawcie biedną Liną samą na pastwę losu! No i Wanka ... ale akurat w tym momencie lepiej żeby mnie nie irytował.
- Lina! - ktoś znów zawołał moje imię. Tego głosu jednak nie znałam, chociaż ... odwróciłam się rozglądając niepewnie na boki. Przy barierce stał zdezorientowany Daniel w towarzystwie matki ... i to właśnie ona machała abym podeszła! Zimny pot mnie oblał. Dlaczego ja muszę mieć aż tak wielkiego pecha? Co ja takiego złego zrobiłam że teraz Karma do mnie wraca?
Wlokąc nogę za nogą zbliżyłam się do nich. Zrobiłam to jedynie z grzeczności i szacunku do pani Tande. Nie chciałam wyjść w jej oczach na ostatniego dzikusa.
- Dzieci. - zaśmiała się z naszych min. - Dajcie sobie po buziaku, bo raczej żadne z was nie chce dalej ciągnąć tej niezręcznej sytuacji. - dodała, po czym zostawiła nas samych. Cytując Wanka ... co tu się odwala?!
- Poznałaś moją mamę? - spytał odprowadzając ją wzrokiem.
- Oh ... nie denerwuj mnie chociaż Ty! - warknęłam. - Coś Ty im o mnie nagadał?! Wiesz jak spanikowałam, gdy zachciało im się mnie poznawać?! Nawet nie byłam na to przygotowana i pewnie wyszłam przed nimi na jakiegoś dziwoląga z Niemiec! - chciał coś odpowiedzieć, ale nie dopuściłam go do słowa. W sumie nie obchodziły mnie jego tłumaczenia. Nic nie zmieni tego, że się zbłaźniłam! - Na dodatek jak zawsze Wank musiał odstawić scenę, a teraz pewnie robi maślane oczy do twojej siostry i jeśli pobiją się z Fannemel to będzie to wyłącznie twoja wina Tande!
- Niby czemu moja? - oburzył się.
- Bo ja tak mówię! - tupnęłam wściekła nogą. - I jeszcze jedno Ci powiem! Jeśli sobie myślisz, że z powodu mojego niskiego wzrostu mmm ... ! - moja paplanina została brutalnie przerwana przez usta Norwega. Nawet nie wiem w którym momencie pochylił się nad barierką i zaczął mnie całować. Uśpione przeze mnie motyle nagle wzbiły się do lotu, a ja z wrażenia aż przymknęłam oczy.
- Szaleje za tobą zołzo. - wyszeptał przerywając na moment pocałunek, po czym od nowa zaczął doprowadzać mnie do utraty świadomości. Odsunął się po chwili ode mnie i odszedł z uśmiechem w stronę prywatnego terenu dla skoczków. Zostawiając mnie w kompletnym szoku i sercem chcącym wyskoczyć z piersi. Bezczelny Wiking ...

***

Witajcie kochane :) Przybywam z nowym rozdziałem który ... był przez parę minut zagrożony. Przeżyłam dzisiaj zawał bo prawie potraciłam napisane rozdziały ... już nigdy więcej nie zostawię swoich wypocin na dysku!

Kto tęsknił za kłótniami Liny i Wanka? ^^ Ok, nie zdaje głupich pytań ...

(Daniel z mamą i Ida)

Kto polubił mamę Daniela zostawia komentarz! :D



5 komentarzy:

  1. Jeju, ten rozdział jest po prostu genialny, naprawdę. Taki słodko, uroczy. I oczywiście przekomiczny, bo nic nie może być poważne, gdy w pobliżu jest Wank. Ten człowiek zawsze poprawia mi humor, a już w twoim opowiadaniu przekracza wszelkie granice normalności.
    Mam nadzieję, że Anja się już więcej nie pojawi, choć niestety moje przeczucie mówi inaczej. Może trochę namieszać i nie zdziwię się jeśli to zrobi. Niewątpliwie będzie ciekawie.
    Lina poznała rodzinę Daniela. Bardzo sympatyczni ludzie, cieszę się, że nie nikt nie robił problemów z tym, że chłopak szaleje za jedną z bliźniaczek. To bardzo ważne, bo wsparcie bliskich może być potrzebne.
    Niech Wank nie startuje do Idy. Albo nie - niech startuje, będzie można się pośmiać xd Szczególnie jeśli Fannemel się zdenerwuje... Coś czuję, że Lina będzie miała dużo roboty.
    Daniel i Lina w końcu wszystko sobie wyjaśnili. Oczywiście on ją musiał najpierw zdenerwować, ale teraz przynajmniej są w miarę pewni swoich uczuć. Lecą na siebie, są zakochani po uszy i należy im życzy zdrowia, szczęścia, domu z ogródkiem, dwójki dzieci i labradora. Oczywiście nic nie może być aż tak kolorowe, więc założę się, że niedługo znów coś się stanie.
    Oczywiście najpierw Wank zawiśnie na kole olimpijskim
    Ode mnie to tyle . Z zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział, a w wolnej chwili zapraszam do siebie na szóstkę.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, oczywiście, że Wanki to gorąca osiemnastka :D to zdjęcie z basenu nooo hoho :D <3
    Cóż to za emocje na kwalifikacjach :D Daniel chciał wyjaśnić wszystko Linie, a na początku wyszło, jak zwykle, czyli... :D Eh, musiała się pojawić Anja na horyzoncie i popsuła wszystko... No jak ona mnie denerwuje, ale to doskonale wiesz :D Oczywiście, że oszalał na punkcie Liny, a ona na jego <3 I oczywiście, że jest zazdrosna o Anję :D Ci blondyni ^^ Ale najważniejsze, że podczas konkursu udało im się porozmawiać, a w zasadzie to Daniel zamknął Linie usta pocałunkiem :D To chyba najskuteczniejsza metoda ^^ Haha, Wanki i jego poetyckie porównania <3 Ten tekst, że u nich to chyba rodzinne, jeśli chodzi o krasnale mnie rozwalił haha :D I wcale się nie dziwię Linie, że była taka zmieszana, też bym była na jej miejscu hihi :D Ale mama i siostra Daniela ją polubiły i to jest najważniejsze :) Zresztą, jak można jej nie lubić ^^
    "nie rozumiem co ta rodzina miała w sobie, że w ich towarzystwie mój język plątał się jak nogi tańczącego Wanka pod wpływem alkoholu." hahahahaha :D tańczący, pijany Wanki <3
    Nie mogę się doczekać nowości! :D
    <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny rozdział, który dołączył do miana moich ulubionych. 😊😃
    Niemal od razu polubiłam panią Trude i Idę. Ich obecność pod skocznią, była bardzo przydatna. Dzięki siostrze Daniela, Lina otrzymała pełen przegląd sytuacji. Może w końcu uda im się dojść do porozumienia. No ale, żeby musiała uświadamiając brata, że Lina była o niego zazdrosna. Oj Daniel, czas chyba włączyć myślenie.
    Niepokoi mnie tylko Anja. Ona zapewne tak łatwo nie odpuści i będzie próbowała, jeszcze nie raz namieszać. Oby jej się tylko nie udało.
    Daniel myśli tylko o Linie i nawet poinformował już o tym swoich najbliższych. Widać, że myśli o niej coraz poważniej. 😊
    Wanki, jak to on. A to nakrzyczy na Linę, to narobi jej wstydu. Hahahaha 😂 Po raz kolejny napiszę, że go po prostu uwielbiam.
    W dodatku chyba znalazł nowy obiekt westchnień. Niech tylko uważa na Fannemela. Bo jeszcze się skończy norwesko - niemiecka przyjaźń. 😁😂
    Czekam na kolejny rozdział z dużą niecierpliwością. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Mama Daniela złota kobieta hahahah znalazła najlepsze wyjście z ich konfliktu i o dziwo się spełniło :D
    Ale wrócę do początku, bo wtedy było groźnie. Daniel chciał wszystko wytłumaczyć, a Lena nie chciała słuchać. W sumie...wcale jej się nie dziwie. Ona zrozumiała obecność Ańji na babski rozum. Wank też dołożył swoje i wyszedł konflikt nie z tej ziemi.
    Cieszy mnie, że Ańja na razie nie bierze jako tako udziału. Tylko zaszczyca nas swoją niechcianą obecnością >.<
    Siostra Daniela nie dość, że ma fajne imię, to jeszcze porozmawiała szczerze z bratem, który przyznał się, że szaleje za Liną! Nic dziwnego, bo fajna z niej dziewczyna i nie powinna się martwić, że wzięli ją za dziwoląga z Niemiec hahahah
    Końcówka świetna. Oczywiście chodzi mi o końcówkę z Wankiem, który jak zwykle zrobił rozróbę. Popłakałam się ze śmiechu jak powiedział, że dzieci nie powinny oddalać się na terenie skoczni bez rodziców. Jak zwykle mistrz <3
    No i końcówka z pocałunkiem miodzio. Oby tak dalej! Trzymam kciuki za parę Lina-Daniel :) Czkam na dalszy rozwój akcji,
    N

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego piszesz takie świetne rozdziały? Wszystkie sa moimi ulubionymi i zaczynam się powtarzać o świetności każdego z nich...
    Od czego by tu zacząć? Wank, kocham cię! No jacy źli ludzie. Nie chcę powiedzieć biedaczkowi, co dostanie na urodziny. No jak można, tak traktować przyszłego solenizanta?
    Fajnie, że trochę przeciągałaś w czasie pogodzenie Liny i Daniela. Nawet jeżeli nic nie zrobił, to i tak zasłużył sobie, pajac! Pajac, który oszalał na punkcie Liny😊
    Myślę, że nie ma co się dziwić dziewczynie. Chyba każda postąpiłaby tak samo. Ba! Niektóre to by w ogóle w te wyjaanienia nie uwierzyły.
    No i kiedy Tande się tak starał udobruchać Linę to... Przyszła Anja. No tylko tej tam brakowało! Chociaż jakieś pikantne momenty pomiędzy Anją i Liną były ciekawe... I nie mówię tu tylko o walkach słownych, w czym Lahm jest najlepsza.
    Wank jak zawsze rozwalił system. Nie mogłam ze śmiechu, jak to czytałam. No jak to, żeby dzieci odchodziły gdzieś same? Powinien ją sprać na miejscu za takie zachowanie 😂 Po prostu mistrz <3
    Aaa ten pocałunek... Brutalnie przerwał jej wypowiedź... Mrrr. I tak biedną zostawił samą sobie? Niech no cię znajdę, Daniel!
    Mama Daniela znalazła idealny sposób na rozwiązanie klifni, ale czy to rzeczywiście już koniec? Znając Line, tak łatwo nie będzie. Tym bardziej, że sobie poszedł w takim momencie. No jak tak można?
    Tande, feel the Tanse!
    Niecierpliwie czekam na rozwój! ;*

    OdpowiedzUsuń