środa, 11 kwietnia 2018

9. Glupi Freitag!

"... Szaleję za tobą zołzo. Szaleję za tobą zołzo. Szaleję za tobą zołzo ..." - popijałam piwo analizując słowa Daniela w swojej głowie. Na samo wspomnienie barwy jego głosu po moim ciele rozprzestrzeniał się przyjemny. Ida miała rację, to były jego słowa ... cholernie pobudzające słowa!
Zaśmiałam się widząc Markusa podskakującego na scenie w rytm jakiejś bawarskiej muzyczki. Właśnie byliśmy w Niemieckim Domu Olimpijskim świętując srebrny medal Wellingera. W przeciwieństwie do innych, usiadłam wygodnie po ścianą, nie chcąc zostać zlana szampanem. Już raz ta Fioletowa Krowa mnie oblała, nie mam zamiaru kolejny raz rozklejać swoich włosów. A mistrzem w otwieraniu szampana to on był!
- Zgubiłaś się? - usłyszałam nad sobą głos Richarda, a po chwili bez pytania usiadł obok mnie. - Jestem pod wrażeniem Lahm, przecież  zawsze jesteś pierwsza tam, gdzie coś się dzieje. - skinięciem swojej łepetyny wskazał na scenę. Obecnie Andi dostał w ręce szampana, a Wank skakał z Markusem na dole coś wykrzykując.
- Oj Richi, boli fakt że to on tam jest, a nie Ty? - westchnęłam dyskretnie rozglądając się za dziewczynami. - Przyszedłeś się wyżyć na mnie? Doskonale wiesz, że Twoje zaczepki słowne kompletnie na mnie nie działają. A wystarczyło lepiej trafić z formą ... - wzruszyłam ramionami.
- Widziałem Cię z Tande.
- Nie mam nic do ukrycia. Jestem wolna, on jest wolny ... - oh, jak to cudownie brzmiało po tym małym nieporozumieniu!
- Nareszcie trafiłaś na wolnego skoczna? - uśmiechnął się bezczelnie, po czym na sekundę przeniósł spojrzenie na Wellingera. Zagotowało się we mnie, bo doskonale rozumiałam o czym mówił.
- Jeszcze pomyślę, że jesteś zazdrosny o mnie. - upiłam łyk piwa.
- Po co mi taka chorągiewka jak Ty? - prychnął.
- Posłuchaj mnie uważnie Freitag. - syknęłam przybliżając się do niego bliżej. - Obydwoje doskonale wiemy, że nigdy nie dałam Ci powodu myśleć o mnie w ten sposób. Skoro nie jesteś zazdrosny o mnie, co bardzo mnie cieszy, to może tu chodzi o tego Twojego przyjaciela? Przyznaj się, że wolisz chłopców! Przynajmniej zrzucisz z siebie ten ciężar i staniesz się bardziej zdatny do życia w towarzystwie bo na razie to tylko chodzisz i gwiazdorzysz. Zapuszczenie wąsa nie zrobi z Ciebie Adama Małysza!
- Skończyłaś już paplać? - spytał wywracając oczami. Co za typ!
- Boże ... - jęknęłam odkładając pusty kufel. - Idę stąd, a Ty się udław tą swoją żółcią!
- Idź, idź ... Norwegowie świętują dzisiaj w ... a nie! - teatralnie uderzył się w czoło. - Przecież Tande nie było na podium, więc nie masz czego świętować. To tłumaczy Twoją obecność tutaj, a nie z nim.
- Był lepszy od Ciebie, to już przynajmniej powód do satysfakcji. - puściłam mu oczko i odeszłam szybkim krokiem. Musiałam natychmiast znaleźć Wanka! - Psiapsi! - zawołałam widząc jak tłumaczy coś Karlowi. - Musisz mi pomóc!
- Przecież potrafisz iść sama do łazienki i rozsunąć sobie rozporek. - zauważył.
- Oj Wank, nie wiesz że duże dziewczynki też potrzebują pomocy przy rozporku? - zaśmiałam się z Karlem, a Psiapsi jedynie zmierzył mnie wzrokiem udając wielce zniesmaczonego. - Nie ważne ... planuje zemstę.
- Widziałem, znów kłóciłaś się z Richim? - wskazał dyskretnie na bruneta.
- On jest niereformowany!
- Co mam zrobić?
- Potrzebuję karty do jego pokoju. - uśmiechnęłam się niewinnie. Ten jedynie pokręcił przecząco głową. - Psiapsi, no weź! Przecież go nie zamorduje! - w sumie to nie wiedziałam jeszcze co zrobić, ale na miejscu na pewno wpadnę na jakiś pomysł.
- Niby skąd mam Ci to wytrzasnąć?! Mam go macać po kieszeniach?! Poproś Karla, on ma z nim pokój i ...
- Karl! - pisnęłam uwieszając się jego ramienia i uśmiechając szeroko. - Czy Ty zdajesz sobie sprawę, że tak bardzo bardzo bardzo, kibicuję Ci podczas tej Olimpiady?
- Lina? - spojrzał na mnie jak na kretynkę. - Jestem tu cały czas, słyszałem przecież że potrzebujesz karty do naszego pokoju. Wystarczyło poprosić ... - cwana bestia. Sięgnął dłonią do kieszeni i wyciągnął tak bardzo upragniony przeze mnie przedmiot. Cmoknęłam go w policzek, aż biedny się zarumienił, po czym udałam się do wyjścia.
Pół godziny później stałam pod drzwiami numer 78. Przed naciśnięciem klamki, rozejrzałam się niepewnie na boki, po czym weszłam do środka. Pokój nie różnił się niczym od innych. Dwa łóżka, dwie szafy, jeden mały stolik, drzwi od łazienki ... no i porządek. Gdy dwa dni temu, kiedy byłam u Andiego i Stephana, to o mały włos, a zabiłabym się na ich butach! Tutaj była perfekcja.
Niepewnie okręciłam się wokół dumając nad psikusem. Problem był taki, że nawet nie wiedziałam które rzeczy należały do Freitaga, a które do Karla. A zdecydowanie nie chciałam działaś na niekorzyść tego drugiego! Zrezygnowana zrobiłam krok ku drzwiom, gdy usłyszałam za nimi jakiś szmer. W odruchu paniki wpakowałam się w ostatniej chwili pod łóżko! Miałam nadzieję, że to Karl postanowił sprawdzić co robię, ale przecież nadal posiadałam jego kartę! Ze zrezygnowaniem wpatrywałam się w buty Freitaga spacerującego po pomieszczeniu. Że też musiał wrócić wcześniej! Na dodatek chodził w tą i z powrotem jakby owsiki miał.
Nagle rzucił się na łóżko z takim impetem, że miałam wrażenie iż zginę pod jego ciężarem. Na szczęście nic takiego się nie stało. Minuty mijały, a on przekręcał się z boku na bok, najprawdopodobniej przeglądając coś na swoim telefonie.
W pewnej chwili miałam wrażenie, że zasnęłam. Dopiero głośniejsze chrapnięcie mnie otrzeźwiło, aż uderzyłam głową o spód łóżka. Na całe szczęście nie obudziło to Freitaga. Delikatnie wysunęłam się z mojej kryjówki i zerknęłam na niego. Spał jak zabity.
Cichutko na paluszkach udałam się do łazienki w poszukiwaniu pasty do zębów. Dorobię mu brodę do tych ... wąsów? Mój wzrok padł na maszynkę do golenia. Przez chwilę biłam się z myślami, ale że byłam jaka byłam, chwyciłam tą rzecz do ręki. Nie będzie Freitag ze mną zaczynał i mnie obrażał! Już dość nasłuchałam się jego pretensji względem mojej osoby. Nachyliłam się ostrożnie nad nim i przez chwilę przysłuchiwałam jego chrapaniu. Śpi jak zabity, to dobry znak. Ostrożnie podstawiłam ostrze pod jego nos i przejechałam w dół, odcinając prawą część wąsa. Nie mogąc się powstrzymać parsknęłam śmiechem, na co jego oczy otworzyły się szeroko. Zdezorientowany spojrzał najpierw na moją twarz, następnie na maszynkę w mojej dłoni i znów na mnie ...
- LAHM!!! - wrzasnął odrzucając moją rękę na bok, aż pooczułam ból na nadgarstku. Sekundę później z piskiem rzuciłam się do drzwi, a następnie wypadłam na korytarz. Rozwścieczony Richi oczywiście za mną. - Nie daruje Ci tego, słyszysz?! Nie daruje!
- Richi, to był żart! - krzyknęłam przez ramię, ale nawet na chwilę się nie zatrzymywałam. Pobiłam chyba rekord w zbiegnięciu ze schodów ...
- Zajebiście śmieszny żart! Jak Ci obetnę połowę tych kłaków na łbie to dopiero się pośmiejemy!!! - on żartuje prawda? Wolałam nie ryzykować i nie zwalniałam tempa. Jak to dobrze, że od czasu do czasu lubiłam sobie pobiegać, bo w przeciwnym razie już by mnie dopadł. Dzisiejszy trening wystarczy mi chyba na dwa lata! - Nie masz gdzie uciec! Tym razem Wellinger Ci nie pomoże! - zło wieszczył gdy wypadałam z hotelu. Sam chyba wstydził się pokazać publicznie w takim stanie, bo zawrócił. Kilka sekund życia więcej ...
- Boże Lahm, aleś ty pieprznięta. - powiedziałam sama do siebie łapiąc powietrze. I gdzie ja się teraz podzieje? W moim hotelu dość szybko mnie znajdzie ... - Aj. - syknęłam czując ból na nadgarstku. Podniosłam rękę i ze zdziwieniem dostrzegłam strużkę krwi na niej. Gdy Richi w furii ją odrzucił, musiałam przeciąć się tą nieszczęsną maszynką. Zaczęłam przeszukiwać kieszenie kurtki w poszukiwaniu chusteczek, ale niestety musiałam je wcześniej wyciągnąć. Pora odwiedzić jakiś sklep ...
Parę minut później opuściłam jeden z nich z chusteczkami i plastrami na rany. Chciałam się zabrać za tamowanie krwi, ale przeszkodził mi w tym mój dzwoniący telefon. Numer Leny.
- Słucham? - odezwałam się siadając na ławce
- Gdzie jesteś? - usłyszałam jej zniecierpliwiony głos, a w tle krzyczącego Freitaga, Wellingera i Wanka. Opss ...
- Jestem objęta programem ochrony świadków, nie mogę wam zdradzić więcej szczegółów. - zastrzegłam. Cholera jasna! Skoro on tam jest, to gdzie ja biedna mam teraz pójść?
- Richard tutaj jest ... w nowej odsłonie. - wyszeptała, ale wyczułam że ma ochotę wybuchnąć śmiechem. - Jest wściekły, choć to mało powiedziane ...
- Powiedz jej, że się stąd nie ruszę! - wrzasnął.
- Przestań wreszcie krzyczeć i się uspokój! Przecież nic takiego się nie stało! - drugi głos należał do Andiego. Kochana Fioletowa Krówka mnie broniła! Aż mi się ciepło na serduszku zrobiło. - Już dawno powinieneś zgolić ten dziewiczy wąsik!
- Najpierw to sobie zetnij tą szopę na głowie, bo wyglądasz jakby Cię krowa z Twoich czekoladek liznęła! - odpyskował mu. No co za szuja! Tylko ja mogłam wspominać o krówkach z Milki! Że też nie udało mi się zgolić go też z drugiej strony ...
- Moje włosy mają więcej zwolenników niż twoje wąsy!
- Ta mała zołza na pewno należy do ich kółeczka wzajemnej adoracji!

- Lena, powiedz im, że nie zamierzam wracać. - nie miałam ochoty słuchać tej kłótni, a w szczególności się tam pojawiać. Po za tym Richi czekał tylko na mnie, a tak to pójdzie grzecznie do siebie. I wszyscy będziemy zadowoleni! No ... tylko gdzie ja będę spała?
- Oszalałaś? - prychnęła. - Niby gdzie masz zamiar spędzić tą noc?
- Pewnie u Norwegów.
- usłyszałam głos Freitaga przepełniony sarkazmem. Zagryzłam wargę zastanawiając się nad jego słowa. A jakby tak spytać Daniela gdzie jego siostra się zatrzymała? Może by mnie przyjęła na tą noc ...
Udałam się więc w stronę hotelu Norwegów. Ale wtedy pojawił się kolejny problem. Nie wiedziałam w którym pokoju jest Tande, a także nie miałam jego numeru telefonu. Więc jak niby chciałam się z nim skontaktować? Usiadłam zrezygnowana na ławce i znów syknęłam. Mój opatrunek był beznadziejny. Tak to się kończy gdy tylko jedną dłoń ma się do dyspozycji. Na dodatek zrobiło mi się zimno. Zajebiście!
- Głupi Freitag! - pociągnęłam niespodziewanie nosem czując jak łzy napływają mi do oczu. Próbowałam poprawić opatrunek, ale jedynie plaster się zwinął i nadawał się do wyrzucenia. Musiałam wrócić się do sklepu ...
- Daj. - usłyszałam gdy już miałam podnosić się z ławki. Niespodziewanie przede mną kucnął młody chłopak w norweskiej czapce i wziął moją dłoń delikatnie w swoje. Syknęłam czując jak dotyka rany. - Przepraszam. To draśnięcie, ale zazwyczaj najwięcej krwi z nich leci. - przyłożył chusteczkę.
- Ty jesteś Johann, prawda? - spytałam cicho, a on pokiwał głową nie odrywając wzroku od moich dłoni. - Głupio się pytam ... przecież widzę. - zaśmiałam się cicho.
- Musimy coś przykleić na tą ranę albo obwiązać bandażem. - zauważył podnosząc wzrok na moją twarz. - Czemu klniesz na Richarda? To jego robota? - spytał z kamienną miną. Opss ...
- Umm ... właściwie to jest to dzieło naszej wspólnej głupoty. - mruknęłam.
- Rozumiem. - pokiwał głową.
- Słuchaj Johann ... bo ja muszę się skontaktować z siostrą Daniela. - zaczęłam niepewnie. - Jestem w sytuacji, w której tylko ona może mi pomóc. Wiem że to dziwnie wygląda, w końcu Ty w ogóle mnie nie znasz ...
- Jesteś Lina. - przerwał mi. - Daniel i Fannis cały czas o Tobie opowiadają.
- Oh ... - wyrwało mi się.
- Wyszedłem z hotelu żeby na spokojnie porozmawiać z moją dziewczyną przez telefon i przez cały czas Cię obserwowałem, bo wydawałaś się znajoma. - wyjaśnił siadając obok mnie na ławce. To stąd to jego nagłe pojawienie się. - Najlepiej byłoby gdybym powiadomił Daniela, ale jest teraz z chłopakami, siostrą i mamą na kolacji.
- Nie jesteś z nimi? - zapytałam zanim pomyślałam. I wyszła ze mnie wścibskość!
- Nie jestem w najlepszym nastroju na świętowanie. Popełniłem dzisiaj kilka błędów przy swoim skoku przez co straciłem szansę na podium. - mruknął wyciągając z kieszeni swój telefon. - Nie chciałem psuć Robertowi wieczoru.
- Rozumiem. - pokiwałam głową i przysłuchiwałam się jego rozmowie prawdopodobnie z Tande. Niestety, ale po norwesku. - Powiedział że przyjdzie jak najszybciej. Chodź ... - wstał z ławki dając mi znak, abym zrobiła to samo. - Nie będziemy przecież czekać na niego na mrozie. - bez słowa sprzeciwu ruszyłam za nim, bo wręcz nie czułam swojego nosa. W tej chwili było mi wszystko jedno, najważniejsze żeby było ciepło!
Johann zaprowadził mnie do swojego pokoju. Jak uprzejmie mnie uprzedził, dzielił go z Robertem. Zdjęłam kurtkę, po czym usiadłam na jednym z łóżek. Chłopak zostawił mnie na chwile samą, po to, aby przynieść wodę utlenioną i plaster.
- Ta woda jest konieczna? - jęknęłam zrezygnowana.
- Taka duża dziewczynka, a się boi. - zachichotał pod nosem. Zacisnęłam więc zęby i pozwoliłam mu zająć się moją raną. Swoją drogą Freitag zasługuje na mocnego kopa. Wszystko wszystkim, ale to jest atak na moje życie! - Gotowe.
- Dziękuję!
- Masz może ochotę na coś gorącego? - zapytał. Już otworzyłam usta, aby odpowiedzieć, lecz w tym samym momencie drzwi otworzyły się na oścież, a w progu stanął zdezorientowany Daniel. Omiótł pomieszczenie swoim wzrokiem, po czym zatrzymał się na mnie, a raczej mojej oklejonej ręce. - To ja was zostawię ... - Johann posłał mi uśmiech, który odwzajemniłam i opuścił pomieszczenie.
- Co Ci się stało? - Daniel błyskawicznie usiadł obok mnie i ostrożnie wziął moją dłoń.
- Mówiłam już Johannowi, to tylko moja głupota. - wzruszyłam ramionami, a on ku mojemu zaskoczeniu pocałował zaklejone miejsce. Ciepło rozlało się po moim ciele. - Daniel? Freitag czyha na moje życie i potrzebuję azylu. Zrozumiesz jak staniesz z nim twarzą w twarz. Wkurzył mnie i ... zrobiłam najgłupszą rzecz na świecie. - paplałam bez sensu czując że łzy znów napływają mi do oczu.
- Spokojnie, powoli. - objął mnie ramieniem, a ja ufnie się w niego wtuliłam wdychając cudowne perfumy. - Po kolei opowiedz mi co się stało ... to on Ci to zrobił?
- Nie ... a właściwie ... ech to był przypadek. - jeszcze tego brakuje żeby teraz Tande czyhał na Freitaga. - Pokłóciliśmy się jak zawsze, chciałam się na nim zemścić. To miała być tylko broda zrobiona z pasty do zębów, no ale zobaczyłam maszynkę do golenia. I tak jakoś mi się ciachnęło ... - spuściłam głowę.
- Chcesz mi powiedzieć, że zgoliłaś mu te wąsy? - zachichotał pod nosem.
- Wiesz jak się wściekł? - oburzyłam się. - Odrzucił moją rękę i wtedy musiałam się drasnąć. Gonił mnie jak jakiś psychopata, a teraz siedzi u mnie w hotelu i powiedział, że nie wyjdzie dopóki nie wrócę. Coś tam mówił o ścięciu mi włosów czy coś ...
- Hmm to zdecydowanie wystarczający powód, abyś tam nie wracała. - pogładził mnie po głowie. - Myślę jednak, że chciał Cię tylko nastraszyć. Przecież nie zrobiłby Ci krzywdy, a przynajmniej mam taką nadzieję.
- Był w takim szale, że wolałam nie ryzykować. - westchnęłam. - Daniel ... czy Ida mogłaby mnie przenocować? - spojrzałam na niego z nadzieją.
- Ale wiesz że Anja nadal jest w Korei i ma z nią pokój? - spytał niepewnie, a ja zrezygnowana spuściłam głowę.
- Nie było pytania. - mruknęłam. - Jakoś sobie poradzę ...
- Już sobie poradziłaś. - pocałował mnie w czoło. - Przyszłaś tutaj, nie sądzisz chyba, że pozwolę Ci wyjść z tego hotelu nie wiadomo dokąd? Przenocujemy Cię z Andersem w naszym pokoju, jakoś się pomieścimy. - wstał podając mi rękę.
- Oszalałeś? - zerwałam się na równe nogi. - Nie mogę z wami spać! A co jeśli twój trener się o tym dowie?
- Jesteśmy dorośli, nie sprawdza nam pokoi. - wzruszył ramionami, po czym chwycił mnie za rękę i wyszedł z pokoju Johanna. Nawet się nie wyrywałam bo to było bez sensu. Po za tym na prawdę byłam zmęczona.
Pokój Daniela i Andersa nie różnił się niczym od poprzedniego. No ... może było tylko mniej porządku. Ale przynajmniej nie potknęłam się o żadne rzeczy. Daniel kazał mi się rozgościć, a sam poszedł zadzwonić do Fannemela. Korzystając z okazji rozejrzałam się wokół i usiadłam na łóżku na którym leżała bluza Tande.
- Anders będzie niedługo i kazał Ci przekazać żebyś się nie krępowała. - mówił zdejmując przy okazji kurtkę i buty. - Widzę że odgadłaś które łóżko jest moje, a także i twoje na dzisiejszą noc. - puścił mi oczko, na co poczułam jak się rumienię!
- Ale ja nawet nie mam w czym spać. - zauważyłam. Norweg bez słowa podszedł do szafy i wyciągnął z niej szary podkoszulek, po czym mi go podał. Podziękowałam i skierowałam się w stronę łazienki. Tam momentalnie ochlapałam twarz zimną wodą. Jak dobrze że Anders też tutaj będzie!
Pomieszczenie opuściłam odświeżona po kwadransie. Koszulka Daniela sięgała mi w pół ud, ale mimo to czułabym się skrępowała gdyby dwóch facetów musiało na mnie patrzeć. W pokoju jednak był tylko Tande leżący na łóżku z telefonem w ręce. Zmierzył mnie z zainteresowaniem i uraczył uśmiechem.
- Więc tu mam spać? - stanęłam nad nim. Momentalnie się odsunął i uniósł kołdrę. Wskoczyłam na łóżko i szybko okryłam się zadowolona. - Mam nadzieję że nie chrapiesz i się nie rozpychasz ...
- Już się bałem że każesz mi spać na podłodze. - złapał się teatralnie za serce co mnie rozbawiło. - Ale nie dam sobie uciąć ręki za Andersa, czasami urządza mi symfonie ... - niespodziewanie nachylił się nade mną i cmoknął w usta. On mnie kiedyś doprowadzi do zawału! Udał się zadowolony do łazienki, a ja chwyciłam telefon do ręki i napisałam Lenie wiadomość, żeby się nie martwiła. Poleżałam chwilę nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Jakoś tak głupio zasypiać gdy jeden z moich wybawców bierze prysznic, a drugi jeszcze nie wrócił. Johann wspominał że na kolacji były siostra i matka Daniela, czyli podejrzewałam randkę pomiędzy Idą i niskim Norwegiem.
Po dziesięciu minutach drzwi od łazienki się uchyliły i z pomieszczenia wyszedł zadowolony Tande w bokserkach. Moje spojrzenie mimowolnie zatrzymało się na jego nagiej klatce piersiowej. Boże, za co ty mnie tak każesz?
- Nie ma go jeszcze? - spytał zaskoczony spoglądając na puste łóżko Fannemela. Ja jedynie wzruszyłam ramionami. Tande jeszcze chwile nad czymś podumał, po czym zbliżył się do łóżka. Instynktownie odsunęłam się robiąc mu miejsce. - Na pewno mam tutaj spać? - zapytał cicho, gasząc lampkę. - Jeśli czujesz się niekomfortowo ...
- Najwyżej Cię skopię na podłogę. - zaśmiałam się pod nosem i wygodniej ułożyłam.
- Mam ręce przy sobie!
- Przecież to Twoje łóżko, co najwyżej to Ty możesz zrzucić mnie. - wzruszyłam ramionami. - Ale weź pod uwagę że jestem taka drobniutka i ...
- Słodziutka. - nachylił się nade mną i złożył na ustach delikatny pocałunek, który odwzajemniłam. Położyłam dłoń na jego policzku, a jego poczułam na mojej talii. - Mi się to śni ... Ciebie tu nie ma? - szepnął patrząc mi w oczy.
- Hmm ... pomyślmy. - udałam że nad czymś dumam. - Nie czujesz jakby mniej miejsca w swoim łóżeczku?
- Czuję takie miłe ciepełko. - przytulił się mocno do mnie smyrając swoim nosem moją szyję. W miejscu w którym mam łaskotki! Zachichotałam próbując go odsunąć, ale ten bezczelny jedynie zaczął znów mnie naznaczać ...
- Daniel, znowu będę miała malinkę! - jęknęłam.
- Znowu? - zainteresował się i na całe szczęście przestał mnie torturować. Już miałam mu odpowiedzieć kiedy drzwi się uchyliły, a do środka wszedł niepewnie Anders.
- Macie jeszcze na sobie ubrania? - spytał konspiracyjnym szeptem. Zachichotałam w poduszkę, a Daniel rzucił w niego swoją. - Uff ... czyli zdążyłem. Już się bałem że będę musiał czekać pod drzwiami aż skończycie ...
- Fannemel! - warknął Tande. Ten jedynie wytknął mu język i zniknął za drzwiami łazienki. - Zamorduje tego małego krasnala ...
- Jest uroczy. - zauważyłam poprawiając poduszkę.
- On uroczy? - wskazał ręką w stronę drzwi za którymi aktualnie przebywał Fannis. - Lepiej mu tego nie mów, bo będzie się puszył do końca Olimpiady. Za to możesz mówić jaki to JA jestem uroczy ... - przytulił się do moich pleców i pocałował w policzek.
- Jesteś uroczy, a teraz spać. - mruknęłam na wpół śpiąco. - Dobranoc.
- Śpij dobrze. - ucałował moją skroń. Uśmiechnęłam się pod nosem wtulając plecami w jego klatę piersiową. Tak to ja mogłabym spać zawsze ...

***



Bye, bye wąsy Richarda ... 

Rozdział jest dzisiaj bo ... a jakoś tak mnie naszło :)


6 komentarzy:

  1. Pomysły Liny z każdym rozdziałem są lepsze. 😂🤣
    Aż boję się myśleć, co ona jeszcze może wymyśleć. Ale to przestroga dla wszystkich, żeby lepiej nie robić sobie z niej wroga. 😉 Bo z taką zołza, raczej nikt nie wygra. 😀
    Bardzo zastanawiające jest to, dlaczego Richard jej tak nie lubi. Chyba jako jedyny... Przecież ona nie dała mu do tego większych powodów. Może jest trochę specyficzna, ale w pozytywnym sensie. A to, co działo się w przeszłości, nie może do końca życia rzutować na ocenę jej osoby.
    No ale, jak już ją zdenerwował, to dostał za swoje. Zgolenie tego wąsa to mistrzostwo w jej wykonaniu. 😆
    W sumie powinien być jej wdzięczny, a nie próbować ją zamordować. Zaczął w końcu wyglądać jak człowiek.
    Więc tak jakby, zrobiła mu przysługę. 😁 Szkoda tylko, że przez przypadek ucierpiała.
    Na szczęście Lina znalazła swój azyl u Daniela.
    Oni razem są tacy słodcy. 😍 Uwielbiam czytać o ich wspólnych momentach. Ich relacja, coraz bardziej się rozwija i straszenie jestem ciekawa, jak się ostatecznie potoczy.
    Czekam na następny rozdział z nadzieją, że Richardowi minie chęć mordu Liny i da jej spokój, ewentualnie Daniel zostanie jej obrońcą. 😉😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Chociaż raz Rysiu Piątek się na coś przydał. Tym tekstem o włosach Wellingera rozbawił mnie do łez i poprawił humor.
    Uwielbiam ten rozdział. Komedia w najlepszym wydaniu. I ta słodycz na koniec. Cud, miód i orzeszki :-D
    Bardzo, ale to bardzo czekam na następny rozdział
    Pozdrawiam i weny życzę
    Madźka :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że ktoś się wziął za te wąsy hahaha 😂 coś tak czułam, że na dorysowaniu brody pasta się nie skończy. To by nie była Lina, gdyby to tak zostawiła 😆
    Btw to czemu Richard jej nie lubi? Był do niej bardzo wrogo nastawiony, a po sprawie z wąsami to już wgl
    Wszystko byłoby fajnie, gdyby dziewczyna nie ucierpiała przez swój szatanski pomysł. No ale w sumie na dobre jej to wyszło bo wspólne łóżko z Danielem 😍 słodziaki 💕
    Oby Richard tylko żartował z tymi włosami i minęła mu na nią złość w przyszłości. Życzę weny,
    N

    OdpowiedzUsuń
  4. Na wstępie muszę przestrzec resztę czytelników. Nie powtarzajcie mojego błędu. NIGDY POD ŻADNYM POZOREM NIE CZYTAJCIE TEGO OPOWIADANIA W AUTOBUSIE! Zaczęłam się tak śmiać, że wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli do momentu, aż wysiadłam. Myśleli chyba, że uciekłam z psychiatryka.
    A teraz przejdę do rozdziału... Kolejny najlepszy (coś ich za dużo!) rozdział ci wyszedł.
    Brawo, Lina. Po prostu geniusz. Obraził cię, więc w zemście zgoliła mu jego wąsiska.
    R.I.P. wąsy Richarda Freitaga. Minuta ciszy... [*]
    Sama bym tego nie wymyśliła. Jak się wkurzył... Oby tylko włosy Liny pozostały w jednym kawałku. Lahm, miej się na baczności. Chociaz w sumie to Tande ją obroni.
    Tande, Tande, Tande... Awww! <3
    Daniel po kąpieli w samych bokserkach? Dziewczyna ma fajne widoki w tych górach. 😎 Chyba jej się będzie dobrze spało. Gorzej może być z porankiem i następnym dniem. Do końca życia nie będzie się ukruwwc i w końcu natknie się na Richarda.
    Fannemel haha "wejście smoka"😂
    W tym rozdziale to Lina nawywijała, a nie Wank. Odmiana dzisiaj.
    Nie mogę się doczekać, co będzie dalej. Czekam i życzę weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cała ta wesoła banda jest niereformowalna. Wank, Lina, nawet Daniel czasami pokaże swoje troszkę nienormalne oblicza. Nie da się czytać twojego opowiadanie bez psychopatycznego uśmiechu na twarzy.
    Richard zdecydowanie przesadził, ale nie spodziewałam się, że z Liny taka mścicielka. Pomysł z wąsem genialny. Zdecydowanie lepszy niż z brodą z piany. Dodatkowo myślę, że wiele fanów skoków wyniosłoby ją pod niebiosa. Wąsy skoczków są po prostu straszne! Mam tylko nadzieję, że koledzy Richarda wybiją mu z głowy ewentualne postępowanie zgodnie z zasadą ząb za ząb. Jeśli Lina straci włosy nikt jej już nie pomyli z Leną. A to będzie straszne!
    Daniel jest kochany, troskliwy i uroczy. A w samych bokserkach to dodatkowo słodki jak cukierek <3 Po prostu genialny. Na pewno Lina będzie miała przy nim słodkie sny. Już nie mogę się doczekać, jak dalej potoczy się ich związek. Mam nadzieję, że będą żyć długo i szczęśliwie, bo zdecydowanie na to zasługują.
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Czekam na to, co będzie się działo rano, gdy Lina i Daniel się obudzą.
    Pozdrawiam
    Violin
    PS W wolnej chwili zapraszam do siebie na siódemkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach, Rysiu, Rysiu i na co Ci było denerwowanie Liny? :D Serio, od tamtych wydarzeń minęło już mnóstwo czasu, więc Freitag powinien się ogarnąć, a nie ciągle czepiać się dziewczyny. Sam się doigrał! :D Bardzo mnie rozbawiła ta sytuacja, w której Lina mówiła do Wanka o karcie do pokoju Rysia, a Karl stał obok hahahaha :D i jeszcze buziaka zarobił, żyć nie umierać ^^ Lina nie byłaby sobą, gdyby skończyła jedynie na pomyśle z pastą do zębów. Pomysł z odcięciem Rysiowi wąsów był zdecydowanie lepszy hahaha, tylko jaka szkoda, że się obudził w trakcie hahaha :D W ogóle jak sobie wyobrażę Rysia w połowie wąsów to hahahahaha :D i ja mu dam obrażać włosy Andiego, ja mu dam! Nieładnie tak! :D
    No i zranił Linę w przypływie szału :( Aż mnie samą zabolało. Dobrze, że Johann okazał się wybawcą i pomógł Linie :) I sprowadził Daniela ^^ Ja ich uwielbiam razem, naprawdę <3 Są tacy uroczy ^^ Na pewno im obojgu było bardzo ciepło, ja nie mam co do tego wątpliwości hihi :D
    Fannis i jego wejście smoka :D Niech się tak nie szczerzy, bo Daniel mu zrobi wykład na temat Idy i co będzie :D
    Ach, nie mogę się doczekać poranka :D hihi ^^
    <3

    OdpowiedzUsuń